25/5/2004 Wstańcie, chodźmy!
Wróciłem właśnie z ponownej podróży do Polski. Tym razem byłem tylko trzy dni. Moja jedyna siostrzenica i córeczka chrzestna wychodziła za mąż i nie mogłem nie przyjechać na taką uroczystość.
Była też inna okazja… chciałem zobaczyć, jak wygląda Europa nad Wisłą. Bo, jak wiecie, miesiąc temu, gdy byłem poprzednim razem, to była tam Azja. Stepy, kurhany, tundra i tajga…, Ale teraz to zupełnie co innego. Szkło, aluminium, autostrady i wielkie miasta. Ile to jeden miesiąc potrafi zmienić.:)
W drodze powrotnej przeczytałem najnowszą książkę naszego ukochanego papieża. O jego biskupstwie. Chciałem się tu z Wami podzielić kilkoma jego spostrzeżeniami, które mnie najgłębiej zapadły w serce.
Jan Paweł II napisał m. in.: „Zawsze czułem, że osoby cierpiące stanowią fundamentalne oparcie w życiu Kościoła. Pamiętam, że przy pierwszych kontaktach chorzy mnie onieśmielali. Potrzeba było sporo odwagi, aby stanąć wobec cierpiącego niejako wniknąć w jego ból fizyczny i duchowy, aby nie ulegać zakłopotaniu i okazać przynajmniej odrobinę pełnego miłości współczucia. Głęboki sens tajemnicy ludzkiego cierpienia odsłonił mi się później. W słabości chorych zawsze dostrzegałem coraz bardziej objawiającą się siłę- siłę miłosierdzia. Chorzy niejako „prowokują” miłosierdzie Przez swoją modlitwę i ofiarę nie tylko wypraszają miłosierdzie, ale stanowią „przestrzeń miłosierdzia”, czy lepiej „otwierają przestrzeń” dla miłosierdzia. Swoją chorobą i cierpieniem wzywają do czynów miłosierdzia i stwarzają możliwość ich podejmowania. Miałem zwyczaj powierzać chorym sprawy Kościoła i zawsze to przynosiło to dobry skutek. ” (str. 64-65)
Trochę przydługi cytat, ale wiem, że wiele osób cierpiących czyta te felietoniki. A ja od pewnego czasu bardzo podobnie jak Jan Paweł II rozumiem cierpienie. I wiem, że i mnie wiele osób cierpiących pamięta w swych modlitwach i rozmowach z Bogiem i niemalże namacalnie czuję siłę tych modlitw. Dziękuję Wam za nie wszystkie.
Inne uwagi chyba już będą w następnym tekście. Pozdrawiam Was wszystkich, wszystkich zwłaszcza cierpiących. I ja też pamiętam o Was w swoich modlitwach.
Była też inna okazja… chciałem zobaczyć, jak wygląda Europa nad Wisłą. Bo, jak wiecie, miesiąc temu, gdy byłem poprzednim razem, to była tam Azja. Stepy, kurhany, tundra i tajga…, Ale teraz to zupełnie co innego. Szkło, aluminium, autostrady i wielkie miasta. Ile to jeden miesiąc potrafi zmienić.:)
W drodze powrotnej przeczytałem najnowszą książkę naszego ukochanego papieża. O jego biskupstwie. Chciałem się tu z Wami podzielić kilkoma jego spostrzeżeniami, które mnie najgłębiej zapadły w serce.
Jan Paweł II napisał m. in.: „Zawsze czułem, że osoby cierpiące stanowią fundamentalne oparcie w życiu Kościoła. Pamiętam, że przy pierwszych kontaktach chorzy mnie onieśmielali. Potrzeba było sporo odwagi, aby stanąć wobec cierpiącego niejako wniknąć w jego ból fizyczny i duchowy, aby nie ulegać zakłopotaniu i okazać przynajmniej odrobinę pełnego miłości współczucia. Głęboki sens tajemnicy ludzkiego cierpienia odsłonił mi się później. W słabości chorych zawsze dostrzegałem coraz bardziej objawiającą się siłę- siłę miłosierdzia. Chorzy niejako „prowokują” miłosierdzie Przez swoją modlitwę i ofiarę nie tylko wypraszają miłosierdzie, ale stanowią „przestrzeń miłosierdzia”, czy lepiej „otwierają przestrzeń” dla miłosierdzia. Swoją chorobą i cierpieniem wzywają do czynów miłosierdzia i stwarzają możliwość ich podejmowania. Miałem zwyczaj powierzać chorym sprawy Kościoła i zawsze to przynosiło to dobry skutek. ” (str. 64-65)
Trochę przydługi cytat, ale wiem, że wiele osób cierpiących czyta te felietoniki. A ja od pewnego czasu bardzo podobnie jak Jan Paweł II rozumiem cierpienie. I wiem, że i mnie wiele osób cierpiących pamięta w swych modlitwach i rozmowach z Bogiem i niemalże namacalnie czuję siłę tych modlitw. Dziękuję Wam za nie wszystkie.
Inne uwagi chyba już będą w następnym tekście. Pozdrawiam Was wszystkich, wszystkich zwłaszcza cierpiących. I ja też pamiętam o Was w swoich modlitwach.
0 Comments:
Post a Comment
<< Home