Żył w ziemi US człowiek imieniem Hiob. (Księga Hioba 1,1a)

To mówi Pan: "Jeśli powiem bezbożnemu: Z pewnością umrzesz, a ty go nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powodu swego grzechu, natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew."(Ez 3,18)

Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. (1 P 3,15)

My Photo
Name:
Location: Charlotte, NC, USA, Poland

Jestem truckerem, który spotkał na swej drodze Boga i nie może o tym przestać mówić. Zapraszam na swoje forum, www.katolik.us

Thursday, April 06, 2006

18/1/2005 32. Rocznica legalizacji aborcji w USA

Za kilka dni, 22. stycznia, będzie 32. rocznica legalizacji aborcji w Stanach Zjednoczonych. Legalizacja nastąpiła decyzją Sądu Najwyższego. Sprawa ta znana jest jako "Roe vs. Wade". System prawny w USA działa w taki sposób, że gdy sprawa, która trafi do sądu, na skutek kolejnych odwołań dotrze do Sądu Najwyższego, a ten wyda orzeczenie, to wynik tego orzeczenia staje się obowiązującym prawem. Teoretycznie SN może tylko orzekać o zgodności czegoś z konstytucją. W sprawie Roe vs. Wade dziewczyna będąca w ciąży zaskarżyła prawo zabraniające aborcji i SN przyznał jej rację, że zakaz ten jest niekonstytucyjny. Od tego czasu poszczególne stany nie mogą już same decydować o legalności aborcji. Stała się ona prawem kobiety, zagwarantowanym konstytucyjnie.

Norma McCorvey, osoba która występowała w tej sprawie jako "Jane Roe", była młodą kobietą, mieszkanką Teksasu, niezamężną i będącą w ciąży z trzecim dzieckiem. Jedno już oddała do adopcji i szukała możliwości aborcji, która wtedy była w Teksasie nielegalna. Norma spotkała się z prawniczką imieniem Sarah Weddington, pytając, czy ta nie wie, gdzie można nielegalnie usunąć ciążę, będącą wynikiem gwałtu. Sarah odrzekła, że nie wie, ale pójdą razem do sądu, walczyć o prawa kobiet. Obie panie nie całkiem były szczere. Norma nie zaszła w ciążę na skutek gwałtu, co sama dużo później przyznała. Sarah wiedziała, gdzie się nielegalnie udaje, aby usunąć niechciane dziecko, bo to już uczyniła. Ale jej celem nie była pomoc Normie, ale polityczna rozgrywka. Potrzebowała kogoś takiego jak Norma, żeby z jej sprawą dojść aż do Sądu Najwyższego i zmienić prawo Stanów Zjednoczonych.

Jest to dość powszechna praktyka w USA, gdzie sądy są znacznie bardziej liberalne, niż kongres. Sędziowie Sądu Najwyższego są mianowani, nie wybierani i nominacja ta jest na całe życie. Są nie do ruszenia. Celem tego prawa jest spowodowanie, żeby nie ulegali żadnym naciskom. Niestety praktyka okazała się taka, że wykorzystują oni swe uprzywilejowane stanowisko do przeprowadzania swoich politycznych rozgrywek.

Żeby wykazać lepiej co mam na myśli, zacytuję jedno zdanie z uzasadnienia legalizacji aborcji. Sama decyzja oparta jest na wcześniejszej decyzji tego Sądu, legalizującej prawo do stosowania środków antykoncepcyjnych. Prawo to wynika z "prawa do prywatności", której sędziowie się dopatrzyli w konstytucji Stanów Zjednoczonych. Tyle tylko, że tam czegoś takiego nie ma. Nie ma też m.in. rozdzielności państwa i kościoła. Nie ma wielu rzeczy, które "widzą" sędziowie. Nic dziwnego, że przez lata wiele rzeczy jest raz legalnych, a raz nie, w zależności od aktualnych poglądów panów sędziów Sądu Najwyższego.

Tak było z niewolnictwem, z prawami kobiet czy Murzynów do głosowania, z prawem do odmawiania modlitw w szkołach. Nie zrozumcie mnie źle. Ja nie sądzę, że kobiety nie powinny mieć praw wyborczych. Ale tego typu prawa ustalać powinien kongres. Sądy nie są od tworzenia prawa, ale od orzekania, jak prawo stosować i czy ustawodawstwo jest zgodne z konstytucją. Zapewne prawo Murzynów do głosowania jest zgodne z duchem Konstytucji, ale ten sam Sąd Najwyższy nie widział tego prawa przez lata. Potem zmienił zdanie. Nic dziwnego, że wielu z nas tutaj uważa, że oni używają konstytucji tylko jako pretekstu do swej radosnej twórczości.

Zdanie uzasadniające prawo do aborcji, wynikające z prawa do prywatności brzmi tak: "The foregoing cases suggest that specific guarantees in the Bill of Rights have penumbras, formed by emanations from those guarantees that help give them life and substance." Co znaczy mniej więcej tyle: "Powyższe sprawy (precedensy sądowe) sugerują, że specyficzne gwarancje w Konstytucji mają półcienie, uformowane przez opary unoszące się z tych gwarancji, które pomagają dać im życie i treść." Hmmm. Takie coś mógł napisać tylko prawnik. Prawo do zabijania dzieci wynika z oparów unoszących się z półcieni. Czy też odwrotnie. Ale w taki sposób interpretując konstytucję, można się w niej dopatrzyć każdego prawa. Czyli spowodować, że staje się ona niewarta papieru, na którym została napisana.

Norma McCorvey powiedziała w 1995 roku w wywiadzie radiowym: "Jestem "pro life". Myślę, że zawsze byłam "pro life", tylko, że nie zdawałam sobie z tego sprawy. Uważam, że aborcja jest złem. Uważam, że moja rola w sprawie Roe vs. Wade była złem. Dlatego teraz moje stanowisko jest za obroną życia." (Wywiad dla radia WBAP w Dallas, 8.października 1995.)
Norma została chrześcijanką, jest członkiem Kościoła Katolickiego i aktywną działaczką ruchu mającego na celu zdelegalizowanie aborcji w Stanach. Zanim została chrześcijanką, usiłowała parokrotnie popełnić samobójstwo, nie mogąc sobie wybaczyć, że wzięła aktywny udział w procesie legalizacji aborcji. Norma nigdy nie miała aborcji, urodziła dziecko, zanim sprawa doszła do Sądu Najwyższego i zostało one oddane do adopcji. Także druga osoba, która była wykorzystana do obalenia prawa zabraniającego aborcji, Sandra Cano, z procesu Doe vs. Bolton, mającego na celu obalenie zakazu aborcji w Georgii, jest teraz "pro life" i także urodziła swoje dziecko.

Kilkanaście dni temu kardynał Kolonii, Joachim Meisner, porównał aborcję do holocaustu. Swym oświadczeniem spowodował bardzo ostrą reakcję ze strony przewodniczącego Centralnej Rady Żydów w Niemczech (Central Council for Jews in Germany), Paula Spiegla. Spiegel powiedział, że kardynał swym oświadczeniem znieważył miliony ofiar holocaustu. Powiedział też, że "nie może w żaden sposób zrozumieć, jak ktokolwiek może porównywać eutanazję i aborcję do zbrodni Nazistów". To, co powiedział Paul Spiegel to zupełna brednia. To takie odzywki powodują, że niektórzy ludzie wydają swe negatywne opinie o Żydach. Ja, jak wszyscy ci, co czytają moje felietoniki doskonale wiedzą, jestem jak najdalszy od antysemityzmu. Uważam antysemityzm za jeden z najgorszych grzechów. Nie może dla tego uczucia być miejsca w sercu chrześcijanina. Bez zrozumienia i pokochania historii narodu wybranego nie można zrozumieć i pokochać ani Jezusa ani chrześcijaństwa. On sam, Jego Matka, wszyscy apostołowie- to Żydzi. Nasz religia jest wypełnieniem religii Żydów. Są oni naszymi starszymi braćmi w wierze. Ale to stwierdzenie Spiegla nie ma nic wspólnego z logiką, ani z szacunkiem dla narodu Żydowskiego, czy w ogóle z prawdą historyczną. Prawda natomiast jest taka, że holocaust nie jest słowem, które oryginalnie znaczyło męczeństwo Żydów podczas II Wojny Światowej. Słowo to oznacza ofiarę całopalną. Znaczenie jego jako ilustracji procesu eksterminacji narodu Żydowskiego jest w tym sensie drugorzędne. Ale jeżeli możemy je zastosować do tragedii tego narodu, z pewnością możemy je zastosować do tragedii dzieci nienarodzonych.

Według statystyk Żydowskich, podczas II wojny Światowej zginęło 6 milionów Żydów. To około jednej trzeciej całego narodu. Sama liczba zresztą nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Nie chodzi o statystyki, tragedia tego narodu polegała na tym, że w pewnych regionach świata, będących pod zarządem władz nazistowskich, sam fakt bycia Żydem był wystarczającym powodem, by otrzymać wyrok śmierci. Poza może Romami, Cyganami, żaden inny naród nie był tak traktowany. Ale w tragicznej historii Izraelitów nie brak przykładów podobnie tragicznych wydarzeń. Czy to będą czasy podbojów przez Medopersów i Asyryjczyków, czy pogrom Żydów przez Rzymian i zburzenie Świątyni w 70. roku, czy też wcześniejsze wydarzenia z XX wieku, jak na przykład zamordowanie, według artykułu w „The American Hebrew” , 6 milionów Żydów na Ukrainie w 1919 roku. Artykuł ten, nawiasem mówiąc, używa także słowa „holocaust” opisując tę tragedię.

Patrząc w tym kontekście użycie słowa „holocaust” mówiąc o tragedii aborcji jest jak najbardziej uzasadnione. W Stanach zjednoczonych, gdzie zabito około 48 milionów dzieci od jej zalegalizowania, zabito właśnie około jednej trzeciej dzieci, oczekujących na swe urodzenie. Spośród Murzynów jest to jeszcze większy procent populacji, bo stosunkowo częściej wśród nich dokonuje się tego okrutnego zabiegu. Największy wykonawca aborcji w USA, organizacja o nazwie Planned Parenthood, celowo umieszczał swe młyny aborcyjne w okolicach zamieszkiwanych przez mniejszości narodowe i ludność kolorową. Wynika to z faktu, że założycielka tej organizacji, Margaret Sanger, była rasistką i sympatyczką nazizmu. Odwiedzała nazistowskie Niemcy w celu wymiany doświadczeń. Uważała Murzynów i kolorowych przybyszów z Południowej Ameryki za "ludzkie chwasty", uważała, że powinno się ludzi innych, niż biali protestanci separować w obozach pracy, albo sterylizować. Planned Parenthood jest tak dumny ze swojej założycielki, że coroczną nagrodę, jaką przyznają osobom zasłużonym dla ich organizacji nazwali "Margaret Sanger Award". Alan Guttmacher, który został po Margaret Sanger prezydentem tej organizacji, powiedział, że on "podąża wydeptaną przecinką, którą Margaret Sanger wycięła dla nas". Faye Wattleton, która przewodniczyła tej organizacji do 1992 roku, powiedziała, że jest dumna z tego, że zmierza po śladach Margaret Sanger. Największa klinika aborcyjna w USA, na ulicy Bleeker 26 na Manhattanie w Nowym Jorku nazywa się „Margaret Sanger Clinic”. Tragiczne jest to, że tacy ludzie, jak Paul Spiegel z uporem i energią godną lepszej sprawy atakują Kościół, jednocząc się z organizacjami takimi, jak Planned Parenthood, której założycielka miała aktywny udział w radzeniu nazistom jak eksterminować naród Żydowski.

Nic dziwnego, znając ten kontekst, że drugim głosem, domagającym się przeprosin od Kardynała Meisnera był głos Claudii Roth, współprzewodniczącej Partii Zielonych. Ten głos nie dziwi, znając program i cele tej partii. Drzewa i zwierzęta powinny mieć większe prawa, według nich, niż ludzie. A zwłaszcza ci, co się jeszcze nie narodzili. Bo ludzie nie mają żadnej godności, to tylko zjadacze pożywienia i producenci śmieci.

Kardynał Meisner powiedział, że żałuje, że użył takiego porównania. Powiedział, że nigdy nie użyłby takiego sformułowania, gdyby wiedział, że będzie ono użyte do takiej manipulacji. Kardynał Meisner jednak nie zrobił nic złego, nazywając aborcję holocaustem. Aborcja jest złem co najmniej tak obrzydliwym, jak eksterminacja Żydów. A w praktyce jeszcze gorszym, bo złem wyrządzanym najniewinniejszym, najsłabszym i przebywającym w miejscu, które powinno być najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Co gorsze, jest złem wyrządzanym przez osoby, które powinny stać na straży tego życia, bronić go jak lwice. Tragiczne i bardzo smutne. Może kardynał nie chciał urazić innych, nie wiem. Ale w tym przypadku nie dało to nam, wiernym, dobrego sygnału. Pokazało nam, że nie warto walczyć o nienarodzone dzieci, bo możemy obrazić czyjeś uczucia. I będziemy musieli potem przepraszać. Ja nie raz już pisałem tu, że nie przez rozwadnianie chrześcijaństwa podbiło ono świat, ale przez krew męczenników oddających swe życie za Prawdę. Prawdę, która wcale nie była popularna i która powodowała protesty wielu. Jezus powiedział:

Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (Mt 10,34-39)

Nie bądźmy tacy pokorni i ulegli tam, gdzie nie trzeba. Brońmy Prawdy i nie dajmy się zwariować z "polityczną poprawnością". Nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu. Nazywajmy zło złem, bez względu na to, czy to się wszystkim naokoło podoba, czy nie. Inaczej nasze chrześcijaństwo nie jest warte funta kłaków.

Do naszej wyobraźni najbardziej docierają wizualne wyobrażenia. To zdjęcia z obozów śmierci są najlepszą odpowiedzią na zarzuty tych, którzy twierdzą, że nie istniały obozy śmierci. Mnie na cale życie utkwiły zdjęcia, jakie jako dziecko widziałem w muzeum obozu Auschwitz w Oświęcimiu. Tragedia, jaką przeszli tam ludzie, Żydzi i członkowie innych narodowości, jest wprost nie do opisania. Dlatego też zamieszczam TUTAJ link do strony, pokazującej zdjęcia zmarłych dzieci, zabitych w łonie matek. Zdjęcia są drastyczne, uprzedzam. Uprzedzam też, że każdy, kto uważa, że kobieta ma prawo robić ze swoim brzuchem to, na co ma ochotą, może po zobaczeniu tych zdjęć, zmienić zdanie. Mam nadzieję, że tak się stanie. Ale pewne jest, że każdy te zdjęcia powinien zobaczyć.

Kilka lat temu światową prasę obiegły zdjęcia focząt zabijanych przed narodzeniem, w celu zdobycia pewnego rodzaju futra. Cały świat był oburzony. Zdjęcia krwawych śladów na śniegu tak przemawiały do wyobraźni, że ustanowiono powszechny zakaz sprzedaży i handlu takimi foczymi skórkami. Warto więc, myślę, zobaczyć, jak wyglądają dzieci zabite. Skoro stać nas na zjednoczenie się w celu uratowania małych focząt, dlaczego aborcja nas nie jednoczy? Czy dlatego, że używamy eufemizmów typu "prawa kobiety" i "usunięcie ciąży". To nie ciążę usuwamy, usuwamy dziecko. I żadna kobieta, a zwłaszcza matka, nie ma, nie może mieć prawa do zabicia tego, co powinna kochać i chronić i żywić. Może więc te zdjęcia zmienią zdanie niektórych z nas. Przecież nie jesteśmy potworami, jak poznamy prawdę, będziemy wszyscy bronić naszych najsłabszych. I niech nas Bóg ma w swojej opiece!!!

0 Comments:

Post a Comment

<< Home