27/9/2004 Księga Gości
Dzisiaj chciałbym napisać parę słów na temat wpisów do księgi gości. Przede wszystkim dziękuję wszystkim za wpisy. Ważne jest dla mnie co sądzicie o tej stronce. Wiem, że ma ona licznik odwiedzin, ale nie jestem tak naiwny, żeby sądzić, że każdy, kto tu zagląda, czyta cokolwiek. To właśnie księga gości pokazuje mi, że niektórzy z was jednak są zainteresowani moim pisaniem.
Nie wszystkie wpisy są miłe, ale jest ich znakomita większość. Szczerze mówiąc chciałbym, żeby tych krytycznych było trochę więcej. Chciałbym docierać także do tych, którzy się nie zgadzają z moimi poglądami. Chętnie bym z tymi ludźmi podyskutował. Jeżeli, rzecz jasna, będzie to możliwe w sposób cywilizowany.
Podczas całego czasu trwania tej witryny, czyli od grudnia poprzedniego roku, usunąłem chyba tylko dwa, lub trzy wpisy do księgi. I to nie ze względu na merytoryczną zawartość, ale na wulgaryzmy. Jednym z tych wpisów postaram się jeszcze zająć w następnym felietonie, bo problem w nim poruszony dość często „wyskakuje” w rozmowach z wrogami Kościoła.
Dziękuję „pani Małgosi z Elbląga” za wspomnienie o tej witrynie na falach eteru i wszystkim, którzy zawiadamiają o niej swych przyjaciół. Myślę, że stronka ta służy dobrze sprawie ewangelizacji w naszych neopogańskich czasach i dobrze by było, żeby dotarła do jak największej ilości osób. Zwłaszcza tych, którzy wątpią, szukają, czy nie rozumieją naszej wiary.
Rozpiętość wpisów jest zdumiewająca, trudno to skomentować jednym zdaniem. Zwłaszcza, że jednych zdumiewa moja wielka wiedza, inni są przerażeni moją tępotą. Hmm. Punkt widzenia zapewne zależy od punktu siedzenia, a ja może przytoczę tu tylko słowa świętego Pawła: 1 Kor 1,18-27: „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę. Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi. Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć;” 1 Kor 2,14: „Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić.”
Ja nie jestem teologiem, jestem kierowcą. I nigdy nie ukrywałem tego faktu. Ale fakt ten nie przeszkadza mi w posiadaniu pewnej wiedzy teologicznej. A nawet wręcz pomaga, bo jeżdżąc ciężarówką mam wiele czasu na studiowanie teologii. W internecie, w zasobach audioteki radia EWTN i na taśmach i płytach CD dostępnych z Saint Joseph Communication i innych źródeł, jest wiele wspaniałego materiału. A ponieważ teologia stała się (z jakiegoś nie całkiem zrozumiałego dla mnie powodu) moją pasją, słucham tych materiałów godzinami.
Oczywiście moja wiedza nie jest usystematyzowana, trudno mi określić, jak jest ona głęboka. Słucham materiałów popularnych i wykładów na poziomie uniwersyteckim. Ile z tego zapamiętuję, trudno powiedzieć. Pamięć nie jest moją najmocniejszą stroną. Ale czasem mi „ktoś” podpowiada, co napisać, czy powiedzieć w dyskusji na czacie.
Wszystkie te rzeczy, jakie się tu znajdują, to są moje przemyślenia oparte na odkryciach innych. Ja nie jestem naukowcem. Jestem apologetą. Moje zadanie to wytłumaczyć wiarę, wytłumaczyć dlaczego jako chrześcijanie-katolicy wierzymy w pewne rzeczy. Wytłumaczyć i bronić wiary. Jako katolik wierzę we wszystko, czego naucza Kościół. W 100 %. Nie ma ani jednej doktryny, dogmatu czy nauki, z którą bym się nie zgadzał. Myślę, że gdyby było inaczej nawet nie zabierałbym się za apologetykę. Dlaczego? Bo nasza wiara opiera się na autorytecie Kościoła. Pisałem już nie raz o tym, m.in. w tekście o Biblii. A gdy odrzucimy jakąkolwiek doktrynę Kościoła, odrzucamy cały Jego autorytet i wtedy mamy już tylko do czynienia z opiniami. A o opiniach trudno dyskutować.
Jezus powiedział, zakładając swój Kościół: Mt 16,18-19: „Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” Mt 18,18: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.”
Obietnica dana najpierw indywidualnie Piotrowi, wraz z kluczami- symbolem urzędu, a więc „dziedziczności”, ciągłości jego unikalnej roli jako namiestnika, widzialnej głowy Kościoła i zaraz później wszystkim apostołom, ale już nie indywidualnie, ale zbiorowo, całej grupie. Obietnica niezwykła, bo sam Bóg „związał sobie ręce”. Wskazuje ona wyraźnie na to, że Bóg musi chronić Kościół, poszczególnych papieży i kolegium biskupów przed głoszeniem błędów. I tak na to patrząc przestaje dziwić, że czytając dokumenty Kościoła od pierwszych wieków, od „Didache” i listów św. Ignacego z Antiochii, który znał prawdopodobnie św. Jana Apostoła i być może był przez niego wyświęcony, widzimy w nich dzisiejszy Kościół Katolicki.
Przez to, że zrządzeniem losu znalazłem się w Stanach i mam dostęp do angielskojęzycznych materiałów, może mniej dostępnych w Polsce, mogę trochę inaczej spojrzeć na naszą wiarę. Może pomogę niektórym zrozumieć pewne doktryny. Może fakt, że nie jestem teologiem, kapłanem, czy katechetą pozwoli niektórym przemóc się i zainteresować tym, co kierowca może powiedzieć ciekawego o wierze. Może mój styl pisania jest inny. Nie wiem, nie bardzo sam rozumiem, jak się to stało, że siedzę pół nocy nad laptopem pisząc o Bogu, o wierze i o Kościele. Ale świadomość, że ktoś to czyta znaczy dla mnie wiele. I jeżeli choć jednej osobie pomogłem w zrozumieniu Prawdy, warto było się w to bawić. Zwłaszcza, że nie kosztuje mnie to wiele. Największą frajdę sprawia to pisanie mnie samemu. A was proszę o dalsze wpisy i do powiadamiania innych o tej stronie. Z góry dziękuję. Hiob.
Nie wszystkie wpisy są miłe, ale jest ich znakomita większość. Szczerze mówiąc chciałbym, żeby tych krytycznych było trochę więcej. Chciałbym docierać także do tych, którzy się nie zgadzają z moimi poglądami. Chętnie bym z tymi ludźmi podyskutował. Jeżeli, rzecz jasna, będzie to możliwe w sposób cywilizowany.
Podczas całego czasu trwania tej witryny, czyli od grudnia poprzedniego roku, usunąłem chyba tylko dwa, lub trzy wpisy do księgi. I to nie ze względu na merytoryczną zawartość, ale na wulgaryzmy. Jednym z tych wpisów postaram się jeszcze zająć w następnym felietonie, bo problem w nim poruszony dość często „wyskakuje” w rozmowach z wrogami Kościoła.
Dziękuję „pani Małgosi z Elbląga” za wspomnienie o tej witrynie na falach eteru i wszystkim, którzy zawiadamiają o niej swych przyjaciół. Myślę, że stronka ta służy dobrze sprawie ewangelizacji w naszych neopogańskich czasach i dobrze by było, żeby dotarła do jak największej ilości osób. Zwłaszcza tych, którzy wątpią, szukają, czy nie rozumieją naszej wiary.
Rozpiętość wpisów jest zdumiewająca, trudno to skomentować jednym zdaniem. Zwłaszcza, że jednych zdumiewa moja wielka wiedza, inni są przerażeni moją tępotą. Hmm. Punkt widzenia zapewne zależy od punktu siedzenia, a ja może przytoczę tu tylko słowa świętego Pawła: 1 Kor 1,18-27: „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę. Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi. Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć;” 1 Kor 2,14: „Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić.”
Ja nie jestem teologiem, jestem kierowcą. I nigdy nie ukrywałem tego faktu. Ale fakt ten nie przeszkadza mi w posiadaniu pewnej wiedzy teologicznej. A nawet wręcz pomaga, bo jeżdżąc ciężarówką mam wiele czasu na studiowanie teologii. W internecie, w zasobach audioteki radia EWTN i na taśmach i płytach CD dostępnych z Saint Joseph Communication i innych źródeł, jest wiele wspaniałego materiału. A ponieważ teologia stała się (z jakiegoś nie całkiem zrozumiałego dla mnie powodu) moją pasją, słucham tych materiałów godzinami.
Oczywiście moja wiedza nie jest usystematyzowana, trudno mi określić, jak jest ona głęboka. Słucham materiałów popularnych i wykładów na poziomie uniwersyteckim. Ile z tego zapamiętuję, trudno powiedzieć. Pamięć nie jest moją najmocniejszą stroną. Ale czasem mi „ktoś” podpowiada, co napisać, czy powiedzieć w dyskusji na czacie.
Wszystkie te rzeczy, jakie się tu znajdują, to są moje przemyślenia oparte na odkryciach innych. Ja nie jestem naukowcem. Jestem apologetą. Moje zadanie to wytłumaczyć wiarę, wytłumaczyć dlaczego jako chrześcijanie-katolicy wierzymy w pewne rzeczy. Wytłumaczyć i bronić wiary. Jako katolik wierzę we wszystko, czego naucza Kościół. W 100 %. Nie ma ani jednej doktryny, dogmatu czy nauki, z którą bym się nie zgadzał. Myślę, że gdyby było inaczej nawet nie zabierałbym się za apologetykę. Dlaczego? Bo nasza wiara opiera się na autorytecie Kościoła. Pisałem już nie raz o tym, m.in. w tekście o Biblii. A gdy odrzucimy jakąkolwiek doktrynę Kościoła, odrzucamy cały Jego autorytet i wtedy mamy już tylko do czynienia z opiniami. A o opiniach trudno dyskutować.
Jezus powiedział, zakładając swój Kościół: Mt 16,18-19: „Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” Mt 18,18: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.”
Obietnica dana najpierw indywidualnie Piotrowi, wraz z kluczami- symbolem urzędu, a więc „dziedziczności”, ciągłości jego unikalnej roli jako namiestnika, widzialnej głowy Kościoła i zaraz później wszystkim apostołom, ale już nie indywidualnie, ale zbiorowo, całej grupie. Obietnica niezwykła, bo sam Bóg „związał sobie ręce”. Wskazuje ona wyraźnie na to, że Bóg musi chronić Kościół, poszczególnych papieży i kolegium biskupów przed głoszeniem błędów. I tak na to patrząc przestaje dziwić, że czytając dokumenty Kościoła od pierwszych wieków, od „Didache” i listów św. Ignacego z Antiochii, który znał prawdopodobnie św. Jana Apostoła i być może był przez niego wyświęcony, widzimy w nich dzisiejszy Kościół Katolicki.
Przez to, że zrządzeniem losu znalazłem się w Stanach i mam dostęp do angielskojęzycznych materiałów, może mniej dostępnych w Polsce, mogę trochę inaczej spojrzeć na naszą wiarę. Może pomogę niektórym zrozumieć pewne doktryny. Może fakt, że nie jestem teologiem, kapłanem, czy katechetą pozwoli niektórym przemóc się i zainteresować tym, co kierowca może powiedzieć ciekawego o wierze. Może mój styl pisania jest inny. Nie wiem, nie bardzo sam rozumiem, jak się to stało, że siedzę pół nocy nad laptopem pisząc o Bogu, o wierze i o Kościele. Ale świadomość, że ktoś to czyta znaczy dla mnie wiele. I jeżeli choć jednej osobie pomogłem w zrozumieniu Prawdy, warto było się w to bawić. Zwłaszcza, że nie kosztuje mnie to wiele. Największą frajdę sprawia to pisanie mnie samemu. A was proszę o dalsze wpisy i do powiadamiania innych o tej stronie. Z góry dziękuję. Hiob.
0 Comments:
Post a Comment
<< Home