Żył w ziemi US człowiek imieniem Hiob. (Księga Hioba 1,1a)

To mówi Pan: "Jeśli powiem bezbożnemu: Z pewnością umrzesz, a ty go nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powodu swego grzechu, natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew."(Ez 3,18)

Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. (1 P 3,15)

My Photo
Name:
Location: Charlotte, NC, USA, Poland

Jestem truckerem, który spotkał na swej drodze Boga i nie może o tym przestać mówić. Zapraszam na swoje forum, www.katolik.us

Thursday, April 06, 2006

30/11/2004 Konwertyci

Przed kilkoma dniami otrzymałem wpis do księgi gości od Abraqa. Chciałem mu teraz odpowiedzieć. Abraq napisał do mnie:

Jestem byłym ateistą, obecnie protestantem, z zainteresowaniem przeczytałem twój tekst o przejściu WASPów na katolicyczm. Zapomniałeś wspomnieć o jednym, a mianowicie że jest to tak znikomy odsetek w porównaniu z olbrzymią liczbą konwersji z KRK do kościołów protestanckich że praktycznie są to wyizolowane przypadki z których katolicy siłą rzeczy są dumni. I wcale się nie dziwię. Mieszkając w Londynie, chodziłem do dwóch protestanckich kościołów przejętych po "splajtowanych" KRK. Tak że masowych konwersji na łono KRK raczej spodziewać się nie trzeba. Mnie osobiście cieszy że ludzie znajdują sobie wszędzie miejsce o ile rzeczywiście służą Bogu a nie taniej popularności.
Serdecznie pozdrawiam
Konwertyta z ATEIZMU na PROTESTATYZM

Tekst, który wspomina Abraq, to chyba Scott Hahn , który zamieściłem 27. września. Oto moja odpowiedź.

Drogi Abraqu. Przede wszystkim witam w rodzinie chrześcijan. Cieszę się, że udało Ci się odnaleźć Boga. Zachęcam Cię też do nie ustawania w poszukiwaniu, bo Bóg nas woła do nawrócenia każdego dnia. Jest to proces, a nie jednorazowy akt. I mimo, że wielu z nas jest w stanie określić jakiś moment, który był znaczący w naszej drodze do Pana, to nie może to być moment ostatni. Gdy nawet przeżyliśmy coś, co można porównać w mniejszym, lub większym stopniu do przeżycia Pawłowego na drodze do Damaszku, to nie możemy ustawać w poszukiwaniu Pana do końca naszych dni. W końcu to sam Paweł, lata po swym nawróceniu, powiedział:

Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. (1Kor 4,3-4).

Jeżeli więc on nie był pewien swego usprawiedliwienia, jakże ktokolwiek z nas może? Wytrwajmy więc do końca:

Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
(Mt 24,13) ).

Piszesz, drogi Abraqu, mówiąc do mnie, że: ” Zapomniałem wspomnieć o jednym,a mianowicie że jest to tak znikomy odsetek w porównaniu z olbrzymią liczbą konwersji z KRK do kościołów protestanckich że praktycznie są to wyizolowane przypadki z których katolicy siłą rzeczy są dumni. I wcale się nie dziwię.” Ja natomiast tak. Dziwię się. Nie wiem, skąd masz takie dane statystyczne, ale trudno nazwać 250 tysięcy konwertytów w kościele liczącym 60 milionów członków „znikomym odsetkiem”. Jest to, o ile pamiętam coś jeszcze ze szkoły, niemal pół procenta. Ale nie o procenty tu chodzi. Nie wiem, czy pół procenta to dużo, czy mało. Nie wiem innej rzeczy, mianowicie, ile z tych 250 tysięcy osób zostało katolikami naprawdę z potrzeby serca, a ile dlatego, że np. ich narzeczona nalegała na to. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że nie jest konieczne, żeby oboje współmałżonkowie byli katolikami, aby uzyskać ślub w Kościele, to myślę, że jednak znakomita większość z tych 250 tysięcy dorosłych osób przyjmujących pełnię swego chrześcijaństwa w Kościele Katolickim robi to świadomie.

W Stanach Zjednoczonych, aby zostać katolikiem będąc dorosłą osobą, trzeba przejść długi proces, zwany RCIA. Jest to skrót od Rite of Christian Initiation for Adults. Jest pewien bardzo ważny powód, dla którego utworzono ten proces przyjmowania dorosłych osób do Kościoła. Są ich tysiące i trzeba było jakoś skoordynować i ujednolicić to działanie. Natomiast aby opuścić Kościół nie trzeba zrobić nic. Aby zostać członkiem większości sekt i denominacji, wystarczy się tam po prostu pojawić. W palecie 23 do 38 tysięcy denominacji, bo w tych granicach statystyki podają ilość różnych rodzajów wyznań chrześcijańskich, każdy może znaleźć coś, co jemu odpowiada. Nie dziw się więc, że wielu katolików opuszcza Kościół. To łatwa droga, nawet jeżeli prowadzi do piekła.

Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują.(Mt 7, 13-14)

Gdyby „byli katolicy” utworzyli oddzielną denominację, to byliby drugą najliczniejszą, po katolikach pozostających w Kościele, grupą chrześcijan w USA. Kościoły takie, jak Calvary Chapel, wiele Evangelical Christian churches, sekty Świadków Jehowy i Mormoni składają się często w większości z byłych katolików. Także, a może nawet przede wszystkim, kościoły protestanckie o bardzo liberalnej doktrynie, uczące, że rozwody, aborcja, nie mówiąc o antykoncepcji, nie są złem, także przyciągają wielu byłych katolików. Nie mówiąc o antykoncepcji tylko dlatego, że już, poza Kościołem Katolickim, żaden inny nie uczy, że antykoncepcja jest złem. A tymczasem jeszcze 75 lat temu WSZYSTKIE tego uczyły. I to członkowie tych właśnie kościołów zarzucają katolikom, że zmieniają oni doktryny i wymyślają nowe. A przecież nauka dotycząca antykoncepcji ma kluczowe znaczenie dla naszego zbawienia.

Zjawisko, o którym pisałem w felietonie Scott Hahn zajmowało się czymś zupełnie innym. Nie było moim celem wykazanie statystyczne niczego. Gdybyśmy zaczęli uważać, że prawdę można udowodnić statystycznie, to naprawdę bylibyśmy w trudnej sytuacji. Gdy chrześcijaństwo się rodziło, była to malutka sekta. Jezus po trzyletnim nauczaniu pozostawił grupkę 120 wiernych uczniów i apostołów. Na szczęście nie referendum decydowało, czy ich nauka jest prawdziwa. Ty sam, drogi Abraqu, powiedziałeś, że jesteś konwertytą z pogaństwa. Statystycznie zapewne moglibyśmy wykazać, że częściej chrześcijanie stają się poganami, niż odwrotnie. Przynajmniej tak było przez drugą połowę XX wieku. A przecież nie zmienia to faktu, że to Ty odkryłeś Prawdę i zrobiłeś moralnie dobry wybór, a nie ci, którzy porzucili drogę chrześcijan. Argument, że konwertytów na chrześcijaństwo jest „znikomy procent” nie ma więc zbyt wielkiej wagi.

Inny aspekt, o którym pisałem i który chcę tu jeszcze raz podkreślić, to stosunek do swych korzeni, do tego, co się opuściło. Uogólnię tu pewne zjawisko, i jak przy każdym uogólnieniu, na pewno znajdziemy osoby, których ono nie będzie dotyczyło. Ale w zdecydowanej większości przypadków to uogólnienie jest prawdziwe. Byli protestanci, tacy jak Scott Hahn i wielu, wielu innych, to są osoby, które opuściły coś bardzo bliskiego im sercu. Albo nawet nie tyle opuściły, co zabrały to ze sobą, przystępując do wspólnoty Kościoła Katolickiego. Jeszcze nie spotkałem ANI JEDNEJ osoby spośród tych, które były protestantami i zostały katolikami, która by nie mówiła ciepło o swych latach jako baptysta, prezbiterianin, zielonoświątkowiec, Evangelical, czy członek innej denominacji spośród tysięcy, jakie istnieją. A znam świadectwa naprawdę wielu spośród nich. Wystarczy posłuchać programów Marcusa Grodi, także byłego protestanta i byłego pastora, The Journey Home. To ponad 300 programów-spotkan z konwertytami, ponad 300 swiadectw. I nawet, jak weźmiemy pod uwagę, że kilkoro gości się powtarza i niektórzy nie byli chrzescijanami, lecz Żydami, poganami, czy wyznawcami wschodnich religii, to nie zmienia to faktu, że znakomita większość z nich, to konwertyci z innych odłamów chrześcijaństwa. Ja przesłuchałem wszystkich tych świadectw i jeszcze wielu innych. W cyklu audycji St Joseph Presents także są świadectwa, są też w innych programach radia EWTN.

Co motywowało tych ludzi, skoro tak ciepło i dobrze wspominają swoje lata w kościele protestanckim? Dlaczego opuścili coś dobrego, tracąc czasami pracę i poczucie bezpieczeństwa, tracąc przyjaciół i wielokrotnie mając ciężkie przejścia z członkami rodziny? Jaka była ich motywacja, żeby zostać katolikami w kraju, gdzie to właśnie protestanci mają wyższy prestiż społeczny? Jedyny motyw, jaki ja mogę znaleźć i jedyny, jaki oni podają, to fakt, że w Kościele odkryli pełnię prawdy. Że byli, że są przekonani, że to Kościół Katolicki jest tym samym, który założył Jezus. Że pozostając w swym kościele, po poznaniu Prawdy, przebywaliby w stanie rebelii wobec Boga, więc musieli przejść do Jego Kościoła, aby być w zgodzie ze swoim sumieniem.

Nie znaczy to, że każdy, kto pozostaje protestantem, będzie potępiony. Tym bardziej nie znaczy to, że każdy katolik osiągnie zbawienie. Nie o tym piszę. Zbawienie to sprawa Zarządu, a ja jestem w Dziale Sprzedaży, jak mawia mój ulubiony jezuita, ojciec Mieczysław Pacwa. Ale jak poznamy Prawdę i ją zignorujemy, odrzucimy dla własnej wygody i dla społecznego statusu, to odrzucamy samego Boga. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.(Mt10,40) Kto odkryje, że Kościół, który Jezus założył przed dwoma tysiącami lat, dalej istnieje, dalej funkcjonuje, że jest to Kościół widzialny, nie tylko wspólnota dusz, ale także Instytucja, Kościół zajmujący się duszami, ale i ciałem, taki, jaki był opisany w Dziejach Apostolskich, ale jakże odmienny, bo dorosły, otóż każdy, kto to odkryje i odrzuci, odrzuca Tego, który posłał Jezusa.

Jakże inaczej wyglądają świadectwa tych, którzy opuścili Kościół. „Życzliwi” podsyłają mi często linki, czy tytuły książek z tymi świadectwami. I znowu generalizując, można zauważyć, że większość byłych katolików nienawidzi Kościół. Czytałem kilka świadectw byłych księży mówiących, że dopiero, jak opuścili Kościół, poznali Biblię. Ja tego nie wymyśliłem, to są fakty. A raczej kłamstwa tych kapłanów. Każdy rozsądny człowiek powinien wiedzieć, że w seminariach są prowadzone raczej dość rozległe studia nad Biblią i w Kościele w trzyletnim cyklu czytań praktycznie cała Biblia jest przeczytana. Ale byli katolicy nie posługują się zbyt często prawdą w swych świadectwach. Inną grupą są osoby, które nie chcą się podporządkować nauce Kościoła dotyczącej niektórych zagadnień moralności i wiary. Albo po rozwodzie się ponownie pobrali, albo nie wierzą w Eucharystię, albo są inne doktrynalne przyczyny, więc „obrazili się” na Kościół i zostali członkami innej denominacji, gdzie pastor, sam często rozwiedziony, bo ilość rozwodów wśród pastorów w USA przewyższa nawet tę wśród całej populacji, zapewnił ich, że nie ma nic złego w tym, że ponownie się pobrali. Zapewnie strony, gdzie są następujące wersety, wypadły z jego Biblii. Pewnie od częstego używania:

Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo. (Mk10,11-12) ; Nie będziesz cudzołożył. (Wj 20,14) ; Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. (1Kor 6, 9-10)

Dlatego to uważam za wspaniałe to, że tak wielu, że coraz więcej osób odnajduje prawdziwy Kościół, odnajduję pełnię Prawdy w Kościele. Tym bardziej, że większość tych osób, o których mówię, odkryło Kościół w ciągu ostatnich 25 lat. To jakiś nowy, cudowny ruch, jakiś powiew Ducha Świętego. Kościół Katolicki jest jedynym, spośród „historycznych” kościołów, który w USA nie traci członków, ale ich ilość się zwiększa. To odwrócenie trendu, bo nie zawsze tak było. Być może ciągle wielu opuszcza Kościół, tego się nie da uniknąć. Nie jest zbyt dobrze z ewangelizacją, nie każdy kapłan jest święty, nie każdy jest dobrym nauczycielem. Ale per saldo Kościół ma coraz więcej członków i to nie tylko z powodu imigracji, ale także dlatego, że wielu konwertytów odkrywa Jego piękno. Napisałeś mi, drogi Abraqu, że: Mieszkając w Londynie, chodziłeś do dwóch protestanckich kościołów przejętych po "splajtowanych" KRK. Ciekawe stwierdzenie u mieszkańca Wielkiej Brytanii, gdzie wszystkie kościoły katolickie zostały przejęte przez protestantów, nie dlatego, że zbankrutowały, ale dlatego, że takie było widzimisię króla, który pragnął ponownie się ożenić. Ale o tym coś już pisałem przed momentem.


Arcybiskup Fulton Sheen, jeden z bardziej znanych katolików w USA, nieżyjący już od lat, ale ciągle kochany przez wielu, powiedział kiedyś: "Nie ma nawet stu osób w Ameryce, które by nienawidziły Kościół Katolicki. Są natomiast miliony tych, którzy nienawidzą to, co mylnie uważają za Kościół Katolicki." Trudno mi uwierzyć, żeby ktokolwiek, kto poznał Prawdę o Kościele, kiedykolwiek go opuścił. Trudno się dziwić, że ci, co tę Prawdę poznali, zostają Jego członkami. Bo Kościół jest Oblubienicą naszego zbawiciela. Jest nią od 2000 lat i zostanie do końca. Pisałem już nie raz o tym, zwłaszcza w takich tekstach, jak Czwarty Kielich czy Część siódma „Rozważań o Biblii” . I jestem przekonany, że przyjdzie taki dzień, gdy wszyscy chrześcijanie zjednoczą się w tym Kościele.

Na koniec jeszcze kilka linków, niestety większość nich do materiałów angielskojęzycznych. Ale najpierw polskie teksty. Na stronie www.apologetyka.katolik.net.pl są dwa rozdziały książki Scotta Hahna opisujące jego i jego żony drogę do Kościoła: ROZDZIAŁ V, ROZDZIAŁ VIII a także WYWIAD Z HAHNEM . Jest też WYWIAD Z THOMASEM HOWARDEM, innym głośnym konwertytą.


A to linki do programów audio ze świadectwami osób, które opuściły protestantyzm, czy kościoły zwane „Evangelical Christian” i zostały katolikami: Scott Hahn, Kimberly Hahn, Steve Ray, Tim Staples.
Uwaga, kliknięcie na te linki powinno spowodować automatyczne uruchomienie programu audio. Proszę pamiętać o głośnikach.


I jeszcze, skoro go wspomniałem, link do serii audycji arcybiskupa Fulton Sheena, które oryginalnie były transmitowane w latach pięćdziesiątych. Sheen dostał nagrodę „Emmy”, telewizyjny odpowiednik „Oscara”, za swoje programy. Były to w pewnym okresie najbardziej oglądane audycje w USA. Jakże się przez 50 lat ten kraj zmienił. Teraz ciągle można zobaczyć stare programy arcybiskupa Sheena na EWTN, wraz z innymi programami prowadzonymi przez kapłanów, ale „cywilna” telewizja została już całkowicie opanowana przez programy propagujące styl życia zupełnie niezgodny z nauką Kościoła i nie do pogodzenia z moralnością chrześcijańską. Dlatego może czasem warto posłuchać tego, co arcybiskup Sheen ma do powiedzenia. Zwłaszcza, że jest zabawny, a jego nauka, to nauka Kościoła. I ta się nie zmieniła od 50 lat. Nie zmieniła się od 2000 lat, bo jest to nauka samego Jezusa.

0 Comments:

Post a Comment

<< Home