30/9/2004 Sokrates, logika i ataki personalne
Zostałem właśnie pouczony w księdze gości, żebym nie zaczynał swych wypowiedzi od argumentów erystycznych. Czyli „ad personam”. Nie mam pojęcia, co znaczy słowo „erystyczny”, ale domyślam się, że osobie podpisanej, jako „Wiem, że nic nie wiem” chodzi o to, żebym zajął się istotą sporu, a nie atakami personalnymi. Pisze ona dalej: „Mam dosyć wyowiedź z tego gatunku co : "Jesteś durniem, głupcem,nie potrafisz myśleć" itp.”
Cóż…nie bardzo wiem, co odpowiedzieć na takie słowa, bo nigdy nie powiedziałem nikomu, że jest durniem czy głupcem. Trudno się więc bronić przed takim zarzutem. Powiem to dopiero w tym felietonie. Co do słów „nie potrafisz myśleć”, to nie uważam ich za atak personalny, ale stwierdzenie faktu. Jest to jak najbardziej argument merytoryczny. Przypuszczam, że „Wiem, że nic nie wiem” broni innej osoby, która się wpisała jako „Sokrates”. To jemu napisałem, cytuję: „Sokrates, zastanawiam się dlaczego masz takiego nicka? Tamten Sokrates myślał, a jakoś nie mogę tego o Tobie powiedzieć” Nie jest to jednak osobisty atak. Uzasadniłem w następnym zdaniu, dlaczego uważam „Sokratesa” za osobę mającą kłopot z logicznym myśleniem.
Jeżeli cały mój felieton uzasadnia jakiś pogląd, a ktoś po przeczytaniu go wyciąga jedno zdanie z kontekstu, pomija wszystkie moje argumenty i wysuwa zarzut, na który odpowiedziałem już w samym felietonie, to albo jest złośliwy, albo nie przeczytał felietonu, albo jest kretynem. Nie ma innej możliwości. Przy czy słowa „kretyn” nie używam tu w celu obrażenia kogokolwiek, ale raczej jako terminu medycznego. Po prostu, być może, „Sokrates” ma na tyle ograniczone możliwości pojmowania, że nie jest w stanie mnie zrozumieć.
Sokrates prawdziwy był jednym z najwybitniejszych myślicieli i filozofów w historii ludzkości. To on mnie nauczył zadawać odpowiednie pytania i negować niektóre poglądy w sytuacji, gdy większość myśli inaczej. To także dzięki niemu, zanim przytaknę wszystkim naokoło powtarzającym jakiś banał, tylko dlatego, że brzmi poprawnie, zastanowię się, dlaczego miałbym przytaknąć. To, przynajmniej częściowo, dzięki Sokratesowi, powstał tekst pt. „Dlaczego jestem nietolerancyjny”. Oczywiście nie chodzi mi tu o samą tolerancję, czy jej brak, nie wiem, czy Sokrates pisał na ten temat, ale o bezsensowne powtarzanie , że się jest tolerancyjnym, bez zastanowienia się, co to faktycznie oznacza.
Podobnie z argumentami typu: „nie można było tego sprzedać i rozdać ubogim?” Nie będę się powtarzał. Myślę, że uzasadniłem swoje stanowisko logicznie w felietonie pod tym tytułem. Na pytanie „Sokratesa” „Czy przedłużenie ludzkiego życia o kilka tygodni nie jest dostatecznym argumentem za przekazaniem na ten cel "całych dóbr watykańskich"? Przecież życie ludzkie jest bezcenne” mogę odpowiedzieć raz jeszcze: Nie stoimy przed taką alternatywą. Gdybyśmy stali, pewnie Watykan zrobiłby wszystko, żeby życie ludzkie ratować. Ale ani sprzedanie Piety, ani sprzedanie olejku, którym Maria Magdalena namaściła nogi Jezusowi, problemu głodu nie rozwiąże. I zanim ktoś zacznie te bzdury powtarzać po raz kolejny, powinien się zastanowić, co mówi. Albo przynajmniej podać jakiś argument za tym, że jest inaczej. W przeciwnym przypadku będę myślał, że jest albo złośliwy, albo jest kretynem, albo nie czytał tego, co napisałem w moim felietonie.
Nie wiem, rzecz jasna, czy „Wiem, że nic nie wiem” to ta sama osoba, co „Sokrates”, albo „Myśl”. Ich wpisy do księgi gości są z różnych adresów IP, ale to nie świadczy o niczym. Większość moich argumentów z dzisiejszego felietony może dotyczyć także „Myśli”. Ta osoba zarzuca mi, że w swym felietonie bronię „opływających w luksusy kapłanów Kościoła w Polsce” Znowu mam pytanie: Gdzie??!!??!! Znowu albo złośliwość, albo kretynizm, albo po prostu „Myśl” nie przeczytał(a) tego, co napisałem. Po czym właśnie „Myśl” insynuuje mi różne rzeczy niemające nic wspólnego z samym felietonem i nie uzasadniając ich w żaden sposób merytorycznie. Znowu, dyskusja z takimi zarzutami jest praktycznie niemożliwa.
Nie chciałbym, żeby ta stronka przerodziła się w forum personalnych ataków na nikogo, ani mnie, ani moich czytelników. Inne jest zadanie tej witryny. Jednak prosiłbym, żeby wszelkie opinie i zarzuty miały jakiś sens. Żeby były logiczne. Wtedy chętnie będę się bronił. Trudno mi się bronić przed zarzutami typu: „Czy przestał pan już bić żonę?” Jakąkolwiek bym dał odpowiedź na takie pytanie, wyjdę na idiotę. Przy okazji…ciekawy jestem jak „Myśl” uzasadnił(a)by powiedzenie, że „Franciszkanizm” był przedświtem humanizmu? Jeżeli ma na myśli chronologię, to mogę się zgodzić, ale poglądów św. Franciszka z humanizmem nie mogę filozoficznie jakoś pogodzić. Ale jest to już, być może, temat na inny felieton. Ja tylko chciałem wykazać, że kapłani są także ludźmi, choć niektórym trudno w to uwierzyć. I że nie każdy z nich czuje się powołany do życia w ubóstwie. Nie ma nic złego w tym, że ksiądz chodzi w butach, a nawet jeździ samochodem, jada obiad z deserem i ogląda telewizor. Jeżeli adwokat, kelner, kierowca czy nauczyciel ma prawo za swą działalność otrzymywać wynagrodzenie, to także i ksiądz. 1 Kor 9,7-11: Czy ktoś pełni kiedykolwiek służbę żołnierską na własnym żołdzie? Albo czy ktoś uprawia winnicę i nie spożywa z jej owoców? Lub czy pasie ktoś trzodę, a nie posila się jej mlekiem? Czyż mówię to tylko na zwykły ludzki sposób? Czy nie wspomina o tym także Prawo? Napisane jest właśnie w Prawie Mojżesza. Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu. Czyż o woły troszczy się Bóg, czy też powiedział to przede wszystkim ze względu na nas? Bo przecież ze względu na nas zostało napisane, iż oracz ma orać w nadziei, a młocarz - /młócić/ w nadziei, że będzie miał coś z tego. Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych? I nie jest to obrona opływających w luksusy, ale proste stwierdzenie faktu, że każdy człowiek ma prawo do godziwego wynagrodzenia.
Jeżeli ktoś ma powołanie do pójścia śladami świętego Franciszka, tym lepiej. Ale jest to inne powołanie, inna duchowość. Nie każdy ksiądz musi je odczuwać. I nie każdy kapłan ślubuje ubóstwo. A jeżeli ktoś twierdzi, że trzeba pozbyć się wszystkiego, co nie jest nam niezbędne do przetrwania i przekazania tego ubogim, niech mi poda argumenty dlaczego ma to dotyczyć tylko kapłanów, a nie innych grup społecznych, jak adwokaci, lekarze i biznesmeni? Ciekawy jestem ich argumentacji.
PS. Sprawdziłem, co oznacza termin "erystyczny". Wg. Słownika Wyrazów Obcych PWN oznacza on: "(filoz.)- dotyczący sztuki prowadzenia sporów, umiejętności dyskutowania" Zdanie, którego nie rozumiałem, "Proszę, nie zaczynaj swojej wypowiedzi od argumentów "ad personam", czyli argumentów erystycznych" oznacza, po przetłumaczeniu na język polski: "Proszę, nie zaczynaj swojej wypowiedzi od ataków personalnych, czyli argumentów dotyczących sztuki prowadzenia sporów." Hmmm. Przypomina mi się tu stary dowcip. Rozmawiają dwie osoby. Jedna pewnie była blondynką, albo Sokratesem, ale nie wiem tego na pewno. Pierwsza mówi: -"Mam wrażenie, że niektóre osoby nie rozumieją znaczenia słów, które używają." Blondynka odpowiada: -"Czyżby to było alibi do mnie?" Pozdrawiam.
Cóż…nie bardzo wiem, co odpowiedzieć na takie słowa, bo nigdy nie powiedziałem nikomu, że jest durniem czy głupcem. Trudno się więc bronić przed takim zarzutem. Powiem to dopiero w tym felietonie. Co do słów „nie potrafisz myśleć”, to nie uważam ich za atak personalny, ale stwierdzenie faktu. Jest to jak najbardziej argument merytoryczny. Przypuszczam, że „Wiem, że nic nie wiem” broni innej osoby, która się wpisała jako „Sokrates”. To jemu napisałem, cytuję: „Sokrates, zastanawiam się dlaczego masz takiego nicka? Tamten Sokrates myślał, a jakoś nie mogę tego o Tobie powiedzieć” Nie jest to jednak osobisty atak. Uzasadniłem w następnym zdaniu, dlaczego uważam „Sokratesa” za osobę mającą kłopot z logicznym myśleniem.
Jeżeli cały mój felieton uzasadnia jakiś pogląd, a ktoś po przeczytaniu go wyciąga jedno zdanie z kontekstu, pomija wszystkie moje argumenty i wysuwa zarzut, na który odpowiedziałem już w samym felietonie, to albo jest złośliwy, albo nie przeczytał felietonu, albo jest kretynem. Nie ma innej możliwości. Przy czy słowa „kretyn” nie używam tu w celu obrażenia kogokolwiek, ale raczej jako terminu medycznego. Po prostu, być może, „Sokrates” ma na tyle ograniczone możliwości pojmowania, że nie jest w stanie mnie zrozumieć.
Sokrates prawdziwy był jednym z najwybitniejszych myślicieli i filozofów w historii ludzkości. To on mnie nauczył zadawać odpowiednie pytania i negować niektóre poglądy w sytuacji, gdy większość myśli inaczej. To także dzięki niemu, zanim przytaknę wszystkim naokoło powtarzającym jakiś banał, tylko dlatego, że brzmi poprawnie, zastanowię się, dlaczego miałbym przytaknąć. To, przynajmniej częściowo, dzięki Sokratesowi, powstał tekst pt. „Dlaczego jestem nietolerancyjny”. Oczywiście nie chodzi mi tu o samą tolerancję, czy jej brak, nie wiem, czy Sokrates pisał na ten temat, ale o bezsensowne powtarzanie , że się jest tolerancyjnym, bez zastanowienia się, co to faktycznie oznacza.
Podobnie z argumentami typu: „nie można było tego sprzedać i rozdać ubogim?” Nie będę się powtarzał. Myślę, że uzasadniłem swoje stanowisko logicznie w felietonie pod tym tytułem. Na pytanie „Sokratesa” „Czy przedłużenie ludzkiego życia o kilka tygodni nie jest dostatecznym argumentem za przekazaniem na ten cel "całych dóbr watykańskich"? Przecież życie ludzkie jest bezcenne” mogę odpowiedzieć raz jeszcze: Nie stoimy przed taką alternatywą. Gdybyśmy stali, pewnie Watykan zrobiłby wszystko, żeby życie ludzkie ratować. Ale ani sprzedanie Piety, ani sprzedanie olejku, którym Maria Magdalena namaściła nogi Jezusowi, problemu głodu nie rozwiąże. I zanim ktoś zacznie te bzdury powtarzać po raz kolejny, powinien się zastanowić, co mówi. Albo przynajmniej podać jakiś argument za tym, że jest inaczej. W przeciwnym przypadku będę myślał, że jest albo złośliwy, albo jest kretynem, albo nie czytał tego, co napisałem w moim felietonie.
Nie wiem, rzecz jasna, czy „Wiem, że nic nie wiem” to ta sama osoba, co „Sokrates”, albo „Myśl”. Ich wpisy do księgi gości są z różnych adresów IP, ale to nie świadczy o niczym. Większość moich argumentów z dzisiejszego felietony może dotyczyć także „Myśli”. Ta osoba zarzuca mi, że w swym felietonie bronię „opływających w luksusy kapłanów Kościoła w Polsce” Znowu mam pytanie: Gdzie??!!??!! Znowu albo złośliwość, albo kretynizm, albo po prostu „Myśl” nie przeczytał(a) tego, co napisałem. Po czym właśnie „Myśl” insynuuje mi różne rzeczy niemające nic wspólnego z samym felietonem i nie uzasadniając ich w żaden sposób merytorycznie. Znowu, dyskusja z takimi zarzutami jest praktycznie niemożliwa.
Nie chciałbym, żeby ta stronka przerodziła się w forum personalnych ataków na nikogo, ani mnie, ani moich czytelników. Inne jest zadanie tej witryny. Jednak prosiłbym, żeby wszelkie opinie i zarzuty miały jakiś sens. Żeby były logiczne. Wtedy chętnie będę się bronił. Trudno mi się bronić przed zarzutami typu: „Czy przestał pan już bić żonę?” Jakąkolwiek bym dał odpowiedź na takie pytanie, wyjdę na idiotę. Przy okazji…ciekawy jestem jak „Myśl” uzasadnił(a)by powiedzenie, że „Franciszkanizm” był przedświtem humanizmu? Jeżeli ma na myśli chronologię, to mogę się zgodzić, ale poglądów św. Franciszka z humanizmem nie mogę filozoficznie jakoś pogodzić. Ale jest to już, być może, temat na inny felieton. Ja tylko chciałem wykazać, że kapłani są także ludźmi, choć niektórym trudno w to uwierzyć. I że nie każdy z nich czuje się powołany do życia w ubóstwie. Nie ma nic złego w tym, że ksiądz chodzi w butach, a nawet jeździ samochodem, jada obiad z deserem i ogląda telewizor. Jeżeli adwokat, kelner, kierowca czy nauczyciel ma prawo za swą działalność otrzymywać wynagrodzenie, to także i ksiądz. 1 Kor 9,7-11: Czy ktoś pełni kiedykolwiek służbę żołnierską na własnym żołdzie? Albo czy ktoś uprawia winnicę i nie spożywa z jej owoców? Lub czy pasie ktoś trzodę, a nie posila się jej mlekiem? Czyż mówię to tylko na zwykły ludzki sposób? Czy nie wspomina o tym także Prawo? Napisane jest właśnie w Prawie Mojżesza. Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu. Czyż o woły troszczy się Bóg, czy też powiedział to przede wszystkim ze względu na nas? Bo przecież ze względu na nas zostało napisane, iż oracz ma orać w nadziei, a młocarz - /młócić/ w nadziei, że będzie miał coś z tego. Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych? I nie jest to obrona opływających w luksusy, ale proste stwierdzenie faktu, że każdy człowiek ma prawo do godziwego wynagrodzenia.
Jeżeli ktoś ma powołanie do pójścia śladami świętego Franciszka, tym lepiej. Ale jest to inne powołanie, inna duchowość. Nie każdy ksiądz musi je odczuwać. I nie każdy kapłan ślubuje ubóstwo. A jeżeli ktoś twierdzi, że trzeba pozbyć się wszystkiego, co nie jest nam niezbędne do przetrwania i przekazania tego ubogim, niech mi poda argumenty dlaczego ma to dotyczyć tylko kapłanów, a nie innych grup społecznych, jak adwokaci, lekarze i biznesmeni? Ciekawy jestem ich argumentacji.
PS. Sprawdziłem, co oznacza termin "erystyczny". Wg. Słownika Wyrazów Obcych PWN oznacza on: "(filoz.)- dotyczący sztuki prowadzenia sporów, umiejętności dyskutowania" Zdanie, którego nie rozumiałem, "Proszę, nie zaczynaj swojej wypowiedzi od argumentów "ad personam", czyli argumentów erystycznych" oznacza, po przetłumaczeniu na język polski: "Proszę, nie zaczynaj swojej wypowiedzi od ataków personalnych, czyli argumentów dotyczących sztuki prowadzenia sporów." Hmmm. Przypomina mi się tu stary dowcip. Rozmawiają dwie osoby. Jedna pewnie była blondynką, albo Sokratesem, ale nie wiem tego na pewno. Pierwsza mówi: -"Mam wrażenie, że niektóre osoby nie rozumieją znaczenia słów, które używają." Blondynka odpowiada: -"Czyżby to było alibi do mnie?" Pozdrawiam.
0 Comments:
Post a Comment
<< Home