Żył w ziemi US człowiek imieniem Hiob. (Księga Hioba 1,1a)

To mówi Pan: "Jeśli powiem bezbożnemu: Z pewnością umrzesz, a ty go nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powodu swego grzechu, natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew."(Ez 3,18)

Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. (1 P 3,15)

My Photo
Name:
Location: Charlotte, NC, USA, Poland

Jestem truckerem, który spotkał na swej drodze Boga i nie może o tym przestać mówić. Zapraszam na swoje forum, www.katolik.us

Thursday, April 06, 2006

3/12/2004 Homoseksualizm i małżeństwo

O!!!! Mój drogi przyjaciel, „Myśl”!!! Chyba muszę się pogodzić z tym, że Cię będę miał do końca życia ;). Cieszę się z tego i cieszę się, że mnie czytasz. Tylko, że dalej nie myślisz, drogi przyjacielu. Oto moje odpowiedzi:

„Myśl”:1. Hiobek powołuje się na wyniki referendum o prawie do zawierania związków jakby miało to o czymś konkretnym świadczyć, nie nadmienia, że w USA stanem w którym dopuszczane są małżeństwa homoseksualistów jest Massachusets.

Nie nadmieniam, że w Massachusetts, czy na Hawajach, czy w innych miejscach sędziowie dopuścili zawieranie cywilnych związków między osobami tej samej płci, gdyż pisałem już o tym w innym miejscu. Poza tym moja uwaga o referendum właśnie tego dotyczyła. Społeczeństwo dlatego zdecydowało się na referendum, którego wynik spowodował zmiany w stanowych konstytucjach, żeby uniemożliwić wojującym działaczom narzucanie temu społeczeństwu przez swoich sędziów praw, które nie są wolą tego społeczeństwa. W USA obowiązuje prawo precedensowe i sędzia może wymyślić sobie co mu się żywnie podoba. Gdy jego decyzja się uprawomocni, staje się to prawem obowiązującym wszystkich. Oczywiście te decyzje muszą być zgodne z konstytucją, ale o tym także decydują sędziowie. Dlatego referenda, żeby w konstytucjach był zapis, mówiący, że małżeństwo to „związek jednego mężczyzny z jedną kobietą”. Taki zapis będzie trudno obejść nawet tym sędziom, którzy dopatrzyli się w konstytucji amerykańskiej prawa do prywatności i rozdzielności państwa od kościoła. Natomiast obywatele zaczynają mieć już tego dość i nie tolerować więcej faktu, że narzuca się im prawa, których nie uchwalili ich przedstawiciele i które nie są wolą większości mieszkańców tego kraju.

„Myśl”:2. Homoseksualizm nietolerowany jest chyba najfajniej dla Drogiego Hioba w takich krajach jak: Mauretania, Nigeria, Sudan, Iran Jemen czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Taki jeden z drugim pedał dostaje tam czapę i jest fajnie.


Kilka uwag na temat tego Twojego zapisu. Przede wszystkim prosiłbym Cię, żebyś nie mówił w sposób obraźliwy o homoseksualistach, przynajmniej nie na mojej stronie. To nie jest żaden argument i obrażanie kogokolwiek do niczego nie prowadzi. Określenie naszych braci zmagających się z problemem homoseksualizmu „pedałami” jest pejoratywne i nic tu do naszej dyskusji nie wnosi. Po drugie sama uwaga o tym, że „najfajniej” dla mnie byłoby w krajach, gdzie homoseksualizm jest karany śmiercią też jest niezrozumiała. Nie raz pisałem na swej stronie , że ja nie toleruję żadnych form przemocy. Nie mam też żadnych specjalnych problemów z homoseksualizmem, nie prowadzę przeciw temu żadnej krucjaty i nie nawołuję do przemocy. Uważam ich za bardzo biednych ludzi, potrzebujących pomocy. Jestem pełen podziwu dla tych, którzy prowadzą życie czyste, pozostają w celibacie. Uważam, że ci, którzy praktykują swe skłonności za grzeszników, ale wcale nie gorszych od heteroseksualistów praktykujących swe skłonności czy to związku pozamałżeńskim. Tak jedni, jak i drudzy potrzebują się nawrócić i zaprzestać swych praktyk, jeżeli pragnął osiągnąć zbawienie i życie wieczne. To, że mówię tu tyle o tym, że homoseksualizm praktykowany jest grzechem, nie wynika z nienawiści do homoseksualistów, ale z miłości. Ja chcę z nimi spędzić wieczność w niebie. Gdybym ich zaczął tolerować, oddałbym im niedźwiedzią przysługę. Dziś jest uroczystość świętego Franciszka Ksawerego. Gdy wykładał on w Paryżu, w XVI wieku filozofię, będąc wschodzącą gwiazdą uniwersytetu, Ignacy Loyola szepnął mu pytanie: Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? To cytat z 26. wersetu 16 rozdziału Ewangelii św. Mateusza. Pytanie to spowodowało, że Franciszek rozstał się z karierą nauczyciela akademickiego, został kapłanem i misjonarzem, głoszącym Prawdę o Jezusie w Indiach, Malezji i Japonii. Nie jest to, być może to samo, co być gwiazdą towarzyską w Paryżu, ale też kto teraz pamięta jakiś profesorów paryskich sprzed pięciuset lat? A święty Franciszek Ksawery, zapewniam Cię, jest ciągle dobrze znany wśród chrześcijan. Moja motywacja jest taka, jak Ignacego. Nie na darmo jest on moim patronem. Mam na imię Ignacy, na drugie, co prawda, ale zawsze. Co zyskają homoseksualiści, gdy wywalczą prawo do legalizacji związków „małżeńskich”, a stracą zbawienie? Na co im się to przyda? Czy logiczne byłoby namawianie kogoś, gdyby miał taką alternatywę, żeby wziął teraz 10 groszy, a nie czekał do jutra na 100 milionów złotych? Przykład jest tak absurdalny, że aż śmieszny. Ale przecież różnica w „wartości” naszego „szczęścia” rozumianego jako zwykłe, ziemskie przyjemności, a szczęścia wynikającego z faktu uzyskania zbawienia i przebywania przez wieczność z Bogiem jest nieskończenie większa. To nie 10 groszy teraz, albo 100 milionów jutro. Nawet nie 1 grosz teraz, a miliardy za minutę. Różnica ta jest nieskończona. A ponieważ nie jestem idiotą i raczej zaczekam na miliardy niż się będę łakomił na grosze, to podobnie będę radził moim braciom. Dlatego to mówię im, co jest grzechem i dlatego namawiam do czystości. To tylko dla ich dobra. Ja nic z tego nie mam. Poza satysfakcją, że zrobiłem to, co powinienem.

We wczorajszej Ewangelii słyszeliśmy te słowa Jezusa: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.[...] Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki. (Mt 7,21,24-27). Jak sam widzisz, ja, jako chrześcijanin, nie mogę się zamknąć w czterech ścianach swego pokoju i wołać imienia Pana. Muszę wyjść i robić to, czego On uczy. Muszę głosić jego Ewangelię, Jego Dobrą Nowinę. Franciszek Ksawery musiał osobiście udać się w podróż, gdy dosłyszał wołanie, podróż, której nie dokończył i zmarł zanim dotarł do Chin. Ja żyję w innych czasach, mogę ewangelizować przez Internet, ale istota naszego powołania nie jest wcale taka różna. Ale jeżeli mam się okazać człowiekiem rozsądnym, muszę budować na Skale.

„Myśl”:3. Jako ciekawostka na koniec :Projekt ustawy w Dawnej Ojczyźnie Hioba zakłada, że dwoje ludzi tej samej płci będzie mogło zawierać związki w USC. Zapewni im to wspólnotę majątkową, możliwość noszenia wspólnego nazwiska, odbierania poczty, odwiedzin w szpitalu i prawa do świadczeń po zmarłym partnerze. Partnerzy będą mogli wychowywać dzieci pochodzące z wcześniejszych związków, ale nie będą mogli starać się o adopcję.

Cóż. Jak już mówiłem, politycy i działacze często starają się przepchać ustawy i prawa niezgodne z wolą ludzi, których reprezentują. Polska scena polityczna jest dla mnie tak zdumiewająca, że nie chciałbym zaczynać tego tematu. Nie chcę się denerwować. Polska nie jest moją „Dawną Ojczyzną”, jest i zawsze będzie po prostu moją ojczyzną. To, że mieszkam na stałe w USA i mam obywatelstwo tego kraju nic tu nie zmienia. Ale i o tym już pisałem. Ja sobie zdaję sprawę, że czasem ludzie zamieszkują razem w różnych celach. Wnuczek z babcią, przyjaciele, przyjaciółki, bracia czy siostry, i to zarówno we wspólnotach zakonnych, jak i ci połączeni więzami krwi. W mojej najbliższej rodzinie mam sytuację, gdzie dwie siostry zamieszkują razem, prowadząc wspólne gospodarstwo domowe. W takich sytuacjach są inne przepisy, określające co kto może, a czego nie. Do odbierania poczty i innych praw służą upoważnienia. Pewne przepisy można by zapewne ulepszyć, ale nie znaczy to, że mamy nadawać prawa do związków równych wobec prawa małżeństwom w takich sytuacjach. O absurdalności takiego myślenia już pisałem, bodajże w tekście o mojej nietolerancyjności. Definicja małżeństwa nie jest nam dana od rządów i sądów, ale od Boga, czy natury, w zależności w co wierzysz. I nie rządy, parlamenty i sądy mogą ją zmienić. I nawet w tych kulturach, gdzie wielożeństwo było dopuszczalną i praktykowaną formą małżeństwa, to ciągle był to związek między jednym mężczyzną i jedną kobietą, gdy inne kobiety cierpliwie oczekiwały w haremie na swoją kolej. Nie były to komuny typu „każdy z każdym”. Więc niech sądy i parlamenty odczepią się od tego, co nie jest w ich jurysdykcji i pomyślą o tym, jak pomóc takim osobom, które są od siebie uzależnione materialnie i społecznie bez zniszczenia tego, co dobre i święte. Nie na darmo rodzina zawsze, nawet w czasach komunizmu, była nazywana podstawową komórką społeczeństwa. I zniszczenie tej komórki spowoduje rozpad tego społeczeństwa. Wszystkie cywilizacje w ten sposób się rozpadały. Przez zniszczenie domowego kościoła, przez akceptowanie rozwodów, homoseksualizmu, związków pozamałżeńskich, eksperymentów na rodzinie. Wystarczy postudiować trochę historię, żeby to zauważyć. Uchwalanie praw niszczących tradycyjną rodzinę nie służy niczyjemu dobru, a na pewno nie dobru społeczeństwa i samych osób dotkniętych problemem homoseksualizmu.

0 Comments:

Post a Comment

<< Home