5/1/2005 Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus. (1 Tm 2,5)
Parę dni temu Gosia O. wpisała mi się do księgo gości. Chciałbym odpowiedzieć tu na jej pytania i wątpliwości. Gosia napisała:
"Kilka słów odnośnie publikacji o Marii:
Padły tam słowa z którymi nie mogę się zgodzić:
- "Jezus niczego Królowej Matce, Maryi, odmówić nie może" - może bo jest Bogiem, ona zaś była TYLKO człowiekiem z krwi i kości, choć Bóg wybrał ją na matkę Swego Syna i na pewno jej zachowanie jest godne naśladowania."
Oczywiście, że Jezus jest Bogiem, a Maryja tylko człowiekiem. Ale Bóg nie może wszystkiego. Nie może skłamać. Nie może zaprzeczyć samemu sobie. Nie może czynić zła. Nie może przenosić się z jednego miejsca na inne, ani z jednego czasu w inny. Wynika to z tego właśnie, że jest Bogiem. Żeby przenieść się z jednego miejsca w inne, Bóg musiałby być w pierwszym miejscu, a nie być w drugim. A po przejściu być w drugim, a nie być w pierwszym. To niemożliwe, bo cały wszechświat zawiera się w Bogu, On jest wszędzie. Podobnie z kłamstwem. Bóg, gdyby mnie nazwał psem, zacząłbym zaraz szczekać i merdać ogonem. Słowa Boże mają moc stwórczą. Cokolwiek Bóg robi jest dobre, bo taka właśnie jest definicja dobra. Nie można powiedzieć, że Bóg, który po prostu jest Dobrem, mógłby zrobić coś, co dobre nie jest. Te ograniczenia nie wynikają z "niemocy" Jego woli, ale z Jego natury. Natura Boga natomiast nie zabrania Mu odmówienia prośby jakiegokolwiek stworzenia. Tak patrząc, masz rację, Gosiu. Moje sformułowanie, być może, nie było najprecyzyjniejsze. Bóg jednak, będąc całkowicie wolny, może dobrowolnie nałożyć sobie różne ograniczenia. Tak uczynił Jezus, przyjmując ludzką naturę i rodząc się w czasie. Święty Paweł w liście do Filipian pisze:
On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. (Flp 2, 6-8)
Nie znaczy to jednak, że Jezus przestał być Bogiem. Nawet na Górze Oliwnej, tuż przed aresztowaniem przez bandę wysłaną przez Sanhedryn, ujawnił moc swego Imienia:
A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: Kogo szukacie? Odpowiedzieli Mu: Jezusa z Nazaretu. Rzekł do nich Jezus: Ja jestem. Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli się i upadli na ziemię. (J 18, 4-6).
Być może, żeby ukazać, że dobrowolnie oddaje swe życie. „Ja Jestem” to przecież imię Boga, jakie On wyjawił Mojżeszowi z gorejącego krzewu.
Bóg Jezus więc, w swej ludzkiej naturze mógł się przemieszczać z miejsca na miejsce i przebywać w czasie. Urodził się, wzrastał w latach, sile i wiedzy. Równocześnie nigdy nie przestał być Bogiem. Ale właśnie gdy przebywał w tej ludzkiej postaci, to dał właśnie Maryji prawo decyzji, kiedy zacząć swą działalność. To jej prośba spowodowała, że Jezus uczynił pierwszy znak, pierwszy cud. Opisałem to w osobnym tekście. Wystarczy kliknąć TUTAJ i sobie przypomnieć.
Nie jest to jedyny przykład podporządkowania się przez Boga-Jezusa człowiekowi. Gdy zakładał On na ziemi swój Kościół, powiedział On niezwykłe słowa:
Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. (Mt 18,18)
A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. (J 20, 21-23)
Gdy się zastanowić nad tymi słowami, są one zdumiewające. Piotr, jako Opoka, na której Jezus zbudował swój Kościół ma moc, która będzie ratyfikowana w Niebie, a wszyscy kapłani mają moc odpuszczania i zatrzymywania grzechów. To niesamowita władza dana człowiekowi, i to człowiekowi grzesznemu, żyjącemu w świecie. Dlaczego więc miałoby nas dziwić, że Maryja, która jest bezgrzeszna, która przebywa twarzą w twarz z Bogiem, miałaby władzę składania swemu Synowi próśb, którym On nigdy by nie odmówił? Nie jest więc wcale takie dziwne. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do Batszeby, która jest tylko niedoskonałym archetypem Maryi, Niepokalana Dziewica zna doskonale wolę swego Syna i na pewno o nic niezgodnego z nią prosić nie będzie.
Bóg „nie może” pewnych rzeczy, jeżeli są niezgodne z Jego naturą. Ponieważ jest On Prawdą, nie może skłamać. Ponieważ jest Bogiem, nie może się przenosić w swej Boskiej naturze z miejsca na miejsce. Ale może dać człowiekowi taką moc, jaką tylko zapragnie. Może się stać kawałkiem chleba, żebyśmy Go mogli przyjąć do swego serca. Może ustanowić takie Królestwo, jakie tylko Mu się podoba. Biblia jest Bożym Objawieniem, celem tej Księgi jest ukazanie nam, jaki naprawdę jest Bóg. Nie wymyślajmy więc sami, jaki, naszym zdaniem, powinien On być. Ja wiem, że niemalże każdy z nas miał lub ma lepszy pomysł na to, jak by lepiej ten świat stworzyć. Chętnie udzielamy Bogu naszych rad. Ale prawda jest taka, że jak nie widzimy tego, że Jego plan jest najlepszy z możliwych, to tylko dlatego, że to my nie jesteśmy doskonali. Postarajmy się więc poznać i przyjąć Jego plan, a nie wprowadzajmy „reform” ulepszających to, co jest doskonałe. A o Batszebie, jako archetypie Maryi, pisałem TUTAJ .
Gosia pisze dalej:
"Jezus nie nazwał nigdy swojej matki "Królową Matką" i ja również tego nie uczynię."
Jezus niejednokrotnie nazywa rzeczywistość jaka nas czeka „królestwem”. W Nowym Testamencie słowa „Królestwo Boże” występują 25 razy. Jezus, Syn Dawida, dlatego tak określa to, co my zwykliśmy nazywać „niebem”, bo taki termin był znany współczesnym Jezusowi. Oni żyli w królestwie. Mieli w pamięci okres największego rozwoju swej ojczyzny. Tak jak my, Polacy, chętnie wspominamy czasy Polski sięgającej „od morza do morza”, tak, jak w dalszym ciągu gdzieś tam w głębi serca troszczymy się bardziej o losy Litwy i Ukrainy, niż innych krajów, bo były to ziemie należące do naszej Ojczyzny, tak dla Żydów czasy króla Dawida i jego syna, Salomona, były okresem dumy. Gdy więc Jezus mówił o Królestwie Bożym, Żydzi rozumieli realia, jakie będą tam istniały. Rozumieli symbolizm takiego określenia. Symbol kluczy, danych Piotrowi jest tu dobrym przykładem. Klucznik także bywał na polskich dworach. Ale nam, urodzonym i wychowanym w krajach, które są jakimiś formami republik i demokracji, często trudno zrozumieć, czym było królestwo.
Jeżeli Jezus jest prawdziwym Synem Dawida, to w Jego pałacu także jest królowa-matka. I nie ma znaczenia, że Jezus tak jej nie nazywał. To nie jest imię, to jest tytuł. Moja żona też mnie nie nazywa kierowcą, tylko Piotrem. Co nie zmienia faktu, że kierowcą jestem. Fakt, że Maryja jest Królową Matką nie wynika z tego, że została tak nazwana, ale z tego, że jest Ona Matką Króla- Syna Dawida.
Gosia:
-"wstawiennictwo Maryi, która jest i naszą Matka jest takie skuteczne" - "jeden jest tylko pośrednik między Bogiem a człowiekiem - Jezus Chrystus" a Maria była jego ziemską matką, moją na pewno nie - Biblia słowem o tym nie wspomina (czy w takim razie Św. Józef, jej mąż miałby być moim ojczymem?!)."
Nie można wyciągnąć jednego wersetu z kontekstu i budować na tym całego swego systemu wierzeń. Biblia jest pewną całością. Prawdą jest, że Święty Paweł pisze: Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus. Ale co te słowa oznaczają? Czy to, że żadne inne pośrednictwo między człowiekiem, a Bogiem nie jest dopuszczalne? Na przykład modlitwy za innych? Przecież to jest forma pośrednictwa, prawda?
Jezus jest jedynym pośrednikiem, który mógł nam przynieść zbawienie. Nie tak, jak kozły i barany, składane w ofierze w Starym Przymierzu. One były tylko znakiem, typem tego, co się miało wydarzyć. Ofiara musi być z nas. Ale my, ludzie, jesteśmy grzesznikami, a ofiara powinna być „bez skazy”. Poza tym my jesteśmy tylko ludźmi, stworzeniami, a obraziliśmy Boga. Nasza ofiara nie byłaby więc wystarczająca. Jezus jest ofiarą doskonałą. Jest Barankiem bez skazy, jest w pełni człowiekiem, jak każdy z nas, tyle, że bez grzechu. Ale jest też Bogiem, a więc Jego ofiara jest wystarczająca, satysfakcjonująca Boga. I w tym sensie jest On jedynym pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem.
Maryja jest pośredniczką w zupełnie innym sensie. Ona pośredniczy w naszych modlitwach. Tak, jak ja pośredniczę w prośbach tych, którzy mnie o to proszą. Sam kontekst tego wersetu, który Gosia przytoczyła nie tylko dopuszcza, ale wręcz nakazuje nam takie pośrednictwo. Zobaczmy, jak właśnie ten kontekst wygląda:
Zalecam więc przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich sprawujących władze, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością. Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy. Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie.
(1 Tm 2,1-6)
Apokalipsa także nas uczy wyraźnie, że to święci i aniołowie pośredniczą w zanoszeniu Panu naszych modlitw:
A kiedy wziął księgę, czworo Zwierząt i dwudziestu czterech Starców upadło przed Barankiem, każdy mając harfę i złote czasze pełne kadzideł, którymi są modlitwy świętych.
(Ap 5,8)
I przyszedł inny anioł, i stanął przy ołtarzu, mając złote naczynie na żar, i dano mu wiele kadzideł, aby dał je w ofierze jako modlitwy wszystkich świętych, na złoty ołtarz, który jest przed tronem. I wzniósł się dym kadzideł, jako modlitwy świętych, z ręki anioła przed Bogiem.
(Ap 8, 3-4)
O tym, że Maryja jest naszą matką także, pisałem w kilku miejscach, także w tekście o Maryi-pośredniczce, do którego linka już zamieściłem. Przypomnę tu tylko w jednym zdaniu, że Jezus wszystko to, co powiedział z Krzyża, powiedział z jakiegoś ważnego powodu. Krzyż nie jest miejscem, z którego się prowadzi pogaduszki. Człowiek ukrzyżowany się dusi. Topi się w wydzielinach własnego organizmu. Żeby nabrać powietrza, musi się podciągnąć na rękach, przebitych w miejscu nerwu dochodzącego do opuszków naszych palców. To chyba najboleśniejsza z możliwych ran do wyobrażenia, bo nerw ten jest bardzo czuły. Dlatego to palcami tak dobrze czujemy kształty i temperaturę. Jezus wiedział, że zginie na Krzyżu. Wiedział też, że zmartwychwstanie. Gdyby chodziło tylko o zwykłe oddanie Maryi w opiekę Janowi, miałby On wiele innych okazji do uczynienia tego w bardziej komfortowych warunkach. Użyłby też zapewne innego słownictwa. Ale nazywając Jana „umiłowanym uczniem”, a Maryję „niewiastą” i dając ich sobie nawzajem nie jako opiekuna i podopieczną, ale Matkę i syna, wyraźnie uczynił to symbolicznie. Trudno odrzucić cały symbolizm i znaczenie tej sceny.
Święty Józef nie jest naszym „ojczymem”, Gosiu, bo o nim nic Jezus nie wspomniał. Nie dał nam go. Ani na Krzyżu, ani kiedy indziej. Dał nam swego prawdziwego Ojca. Święty Jan, „umiłowany uczeń” mówi w swym liście, że rzeczywiście jesteśmy dziećmi Bożymi. Świętego Józefa szanujemy najbardziej, po Maryi, ze wszystkich świętych. Właśnie dlatego, że Bóg zawierzył mu opiekę nad swym Synem. Naśladując Jezusa czcimy go. Ale to Bóg Ojciec jest Ojcem Jezusa i Maryja jest Jego Matką. Józef był na ziemi głową Świętej rodziny i nadal jest on patronem rodzin i ojców. Ale to zupełnie inna relacja niż ta, jaką mamy z Matką Jezusa.
Gosia:
"A to że modlitwy do Marii są skuteczne dowodzi tylko tego jak wielka jest łaskawość Boga który przymyka oko na nasze przyzwyczajenia, tradycje i zaślepienia."
Święty Jakub pisze: Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego. Eliasz był człowiekiem podobnym do nas i modlił się usilnie, by deszcz nie padał, i nie padał deszcz na ziemię przez trzy lata i sześć miesięcy. I znów błagał, i niebiosa spuściły deszcz, a ziemia wydała swój plon. (Jk 5,16-18).
Jeżeli więc modlitwa „sprawiedliwego” posiada wielką moc, to czy nie jest logiczne i słuszne, żeby prosić „sprawiedliwych” o pośrednictwo w naszych prośbach? Termin „sprawiedliwy” nie oznacza tu takiej sprawiedliwości, jaką jest, powiedzmy, sprawiedliwa ocena ucznia przez nauczycielkę, czy pracownika przez szefa. Greckie słowo „dikaios” oznacza kogoś, kto jest prawy i sprawiedliwy i święty w oczach Boga. Tak naprawdę to większość z nas dopiero w Niebie będzie „dikaios”. Dlatego to świętych prosimy o modlitwy wstawiennicze. A Maryja jest pierwsza pośród nich. Nie jest to więc „przymknięcie oka” przez Jezusa. Bóg nie jest sklerotycznym, czy dobrodusznym starcem, który połowy rzeczy niedowidzi, a na drugą połowę machnie ręką. Bóg jest „święty, święty, święty”. Jeżeli mamy jakieś tradycje i zaślepienia niezgodne z Jego wolą, to musimy się ich pozbyć i prosić Go o przebaczenie. Jeżeli, jak sama zauważyłaś, modlitwy wstawiennicze Maryi są skuteczne, a na to każdy z nas ma przykłady z własnego życia i świadczą o tym miliony wotów w maryjnych sanktuariach na całym świecie, to jest to potwierdzenie tego, że mam rację, a nie dowód na to, że Bóg przymyka oczy na jakieś nasze zabobony.
Gosia:
-"zaufajmy naszej Matce-Królowej, oddając się Jej całkowicie" - NIGDY nie oddam się całkowicie człowiekowi - TYLKO Bogu mogę powierzyć całe swoje życie."
Cóż… to Twój wybór. Ale jeżeli Bóg mógł się oddać całkowicie Maryi, stać się niemowlęciem, bezradnym oseskiem, zdanym na Jej zaradność, opiekę, poddanym Jej, uczącym się od Niej, jak się modlić… to i ja z radością się jej oddam, naśladując Jezusa. To nie jest alternatywa: ”Albo Maryja, albo Bóg". To właśnie najkrótsza i najpewniejsza droga do Boga prowadzi przez Nią. To właśnie trzymając Ją za rękę możemy być pewni, że nie zbłądzimy.
W ostatnich paru wiekach, wczasach poreformacyjnych, powstało wiele kościołów „uczulonych” na Maryję. Zwą się oni „Bible Christian”, ale w Biblii widzą tylko te wersety, które odpowiadają z góry założonym przez nich tezom. Maryja pod natchnieniem Ducha Świętego mówi przecież, że wszystkie pokolenia będą Ją zwały „błogosławioną”, ale ten werset jest dla nich "niewidzialny". Niektóre z tych kościołów mają często tak pokraczną teologię, że czasem naprawdę trudno uwierzyć, że ich członkowie mogą uzyskać zbawienie. Rozwody i ponowne małżenstwa, antykoncepcja, nawet aborcja są dopuszczalnymi i czasem nawet zalecanymi praktykami. Kobiety i aktywni homoseksualiści obu płci są wybierani na pastorów, a o nauczaniu w sprawach wiary i moralności decyduje demokratyczne głosowanie. Wszystkich tych sekt i denominacji jest już co najmniej 28 tysięcy, niektóre statystyki podają, że nawet 10 tysięcy więcej. Oto do czego prowadzi wypuszczenie z ręki Maryi. Oni nie są złymi ludźmi. Kochają Jezusa, kochają Biblię Ale są jak ślepcy prowadzeni przez ślepych przewodników. Powierzyć życie Bogu? Cudownie. Ale co to znaczy? Jeżeli ten Bóg dał nam swoją Matkę za naszą Matkę, a my to odrzucimy, to czy jest to całkowite oddanie się Bogu? Pomyśl o tym, Gosiu.
Totus Tuus ego sum et omnia mea Tua sunt.
"Kilka słów odnośnie publikacji o Marii:
Padły tam słowa z którymi nie mogę się zgodzić:
- "Jezus niczego Królowej Matce, Maryi, odmówić nie może" - może bo jest Bogiem, ona zaś była TYLKO człowiekiem z krwi i kości, choć Bóg wybrał ją na matkę Swego Syna i na pewno jej zachowanie jest godne naśladowania."
Oczywiście, że Jezus jest Bogiem, a Maryja tylko człowiekiem. Ale Bóg nie może wszystkiego. Nie może skłamać. Nie może zaprzeczyć samemu sobie. Nie może czynić zła. Nie może przenosić się z jednego miejsca na inne, ani z jednego czasu w inny. Wynika to z tego właśnie, że jest Bogiem. Żeby przenieść się z jednego miejsca w inne, Bóg musiałby być w pierwszym miejscu, a nie być w drugim. A po przejściu być w drugim, a nie być w pierwszym. To niemożliwe, bo cały wszechświat zawiera się w Bogu, On jest wszędzie. Podobnie z kłamstwem. Bóg, gdyby mnie nazwał psem, zacząłbym zaraz szczekać i merdać ogonem. Słowa Boże mają moc stwórczą. Cokolwiek Bóg robi jest dobre, bo taka właśnie jest definicja dobra. Nie można powiedzieć, że Bóg, który po prostu jest Dobrem, mógłby zrobić coś, co dobre nie jest. Te ograniczenia nie wynikają z "niemocy" Jego woli, ale z Jego natury. Natura Boga natomiast nie zabrania Mu odmówienia prośby jakiegokolwiek stworzenia. Tak patrząc, masz rację, Gosiu. Moje sformułowanie, być może, nie było najprecyzyjniejsze. Bóg jednak, będąc całkowicie wolny, może dobrowolnie nałożyć sobie różne ograniczenia. Tak uczynił Jezus, przyjmując ludzką naturę i rodząc się w czasie. Święty Paweł w liście do Filipian pisze:
On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. (Flp 2, 6-8)
Nie znaczy to jednak, że Jezus przestał być Bogiem. Nawet na Górze Oliwnej, tuż przed aresztowaniem przez bandę wysłaną przez Sanhedryn, ujawnił moc swego Imienia:
A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: Kogo szukacie? Odpowiedzieli Mu: Jezusa z Nazaretu. Rzekł do nich Jezus: Ja jestem. Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli się i upadli na ziemię. (J 18, 4-6).
Być może, żeby ukazać, że dobrowolnie oddaje swe życie. „Ja Jestem” to przecież imię Boga, jakie On wyjawił Mojżeszowi z gorejącego krzewu.
Bóg Jezus więc, w swej ludzkiej naturze mógł się przemieszczać z miejsca na miejsce i przebywać w czasie. Urodził się, wzrastał w latach, sile i wiedzy. Równocześnie nigdy nie przestał być Bogiem. Ale właśnie gdy przebywał w tej ludzkiej postaci, to dał właśnie Maryji prawo decyzji, kiedy zacząć swą działalność. To jej prośba spowodowała, że Jezus uczynił pierwszy znak, pierwszy cud. Opisałem to w osobnym tekście. Wystarczy kliknąć TUTAJ i sobie przypomnieć.
Nie jest to jedyny przykład podporządkowania się przez Boga-Jezusa człowiekowi. Gdy zakładał On na ziemi swój Kościół, powiedział On niezwykłe słowa:
Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. (Mt 18,18)
A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. (J 20, 21-23)
Gdy się zastanowić nad tymi słowami, są one zdumiewające. Piotr, jako Opoka, na której Jezus zbudował swój Kościół ma moc, która będzie ratyfikowana w Niebie, a wszyscy kapłani mają moc odpuszczania i zatrzymywania grzechów. To niesamowita władza dana człowiekowi, i to człowiekowi grzesznemu, żyjącemu w świecie. Dlaczego więc miałoby nas dziwić, że Maryja, która jest bezgrzeszna, która przebywa twarzą w twarz z Bogiem, miałaby władzę składania swemu Synowi próśb, którym On nigdy by nie odmówił? Nie jest więc wcale takie dziwne. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do Batszeby, która jest tylko niedoskonałym archetypem Maryi, Niepokalana Dziewica zna doskonale wolę swego Syna i na pewno o nic niezgodnego z nią prosić nie będzie.
Bóg „nie może” pewnych rzeczy, jeżeli są niezgodne z Jego naturą. Ponieważ jest On Prawdą, nie może skłamać. Ponieważ jest Bogiem, nie może się przenosić w swej Boskiej naturze z miejsca na miejsce. Ale może dać człowiekowi taką moc, jaką tylko zapragnie. Może się stać kawałkiem chleba, żebyśmy Go mogli przyjąć do swego serca. Może ustanowić takie Królestwo, jakie tylko Mu się podoba. Biblia jest Bożym Objawieniem, celem tej Księgi jest ukazanie nam, jaki naprawdę jest Bóg. Nie wymyślajmy więc sami, jaki, naszym zdaniem, powinien On być. Ja wiem, że niemalże każdy z nas miał lub ma lepszy pomysł na to, jak by lepiej ten świat stworzyć. Chętnie udzielamy Bogu naszych rad. Ale prawda jest taka, że jak nie widzimy tego, że Jego plan jest najlepszy z możliwych, to tylko dlatego, że to my nie jesteśmy doskonali. Postarajmy się więc poznać i przyjąć Jego plan, a nie wprowadzajmy „reform” ulepszających to, co jest doskonałe. A o Batszebie, jako archetypie Maryi, pisałem TUTAJ .
Gosia pisze dalej:
"Jezus nie nazwał nigdy swojej matki "Królową Matką" i ja również tego nie uczynię."
Jezus niejednokrotnie nazywa rzeczywistość jaka nas czeka „królestwem”. W Nowym Testamencie słowa „Królestwo Boże” występują 25 razy. Jezus, Syn Dawida, dlatego tak określa to, co my zwykliśmy nazywać „niebem”, bo taki termin był znany współczesnym Jezusowi. Oni żyli w królestwie. Mieli w pamięci okres największego rozwoju swej ojczyzny. Tak jak my, Polacy, chętnie wspominamy czasy Polski sięgającej „od morza do morza”, tak, jak w dalszym ciągu gdzieś tam w głębi serca troszczymy się bardziej o losy Litwy i Ukrainy, niż innych krajów, bo były to ziemie należące do naszej Ojczyzny, tak dla Żydów czasy króla Dawida i jego syna, Salomona, były okresem dumy. Gdy więc Jezus mówił o Królestwie Bożym, Żydzi rozumieli realia, jakie będą tam istniały. Rozumieli symbolizm takiego określenia. Symbol kluczy, danych Piotrowi jest tu dobrym przykładem. Klucznik także bywał na polskich dworach. Ale nam, urodzonym i wychowanym w krajach, które są jakimiś formami republik i demokracji, często trudno zrozumieć, czym było królestwo.
Jeżeli Jezus jest prawdziwym Synem Dawida, to w Jego pałacu także jest królowa-matka. I nie ma znaczenia, że Jezus tak jej nie nazywał. To nie jest imię, to jest tytuł. Moja żona też mnie nie nazywa kierowcą, tylko Piotrem. Co nie zmienia faktu, że kierowcą jestem. Fakt, że Maryja jest Królową Matką nie wynika z tego, że została tak nazwana, ale z tego, że jest Ona Matką Króla- Syna Dawida.
Gosia:
-"wstawiennictwo Maryi, która jest i naszą Matka jest takie skuteczne" - "jeden jest tylko pośrednik między Bogiem a człowiekiem - Jezus Chrystus" a Maria była jego ziemską matką, moją na pewno nie - Biblia słowem o tym nie wspomina (czy w takim razie Św. Józef, jej mąż miałby być moim ojczymem?!)."
Nie można wyciągnąć jednego wersetu z kontekstu i budować na tym całego swego systemu wierzeń. Biblia jest pewną całością. Prawdą jest, że Święty Paweł pisze: Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus. Ale co te słowa oznaczają? Czy to, że żadne inne pośrednictwo między człowiekiem, a Bogiem nie jest dopuszczalne? Na przykład modlitwy za innych? Przecież to jest forma pośrednictwa, prawda?
Jezus jest jedynym pośrednikiem, który mógł nam przynieść zbawienie. Nie tak, jak kozły i barany, składane w ofierze w Starym Przymierzu. One były tylko znakiem, typem tego, co się miało wydarzyć. Ofiara musi być z nas. Ale my, ludzie, jesteśmy grzesznikami, a ofiara powinna być „bez skazy”. Poza tym my jesteśmy tylko ludźmi, stworzeniami, a obraziliśmy Boga. Nasza ofiara nie byłaby więc wystarczająca. Jezus jest ofiarą doskonałą. Jest Barankiem bez skazy, jest w pełni człowiekiem, jak każdy z nas, tyle, że bez grzechu. Ale jest też Bogiem, a więc Jego ofiara jest wystarczająca, satysfakcjonująca Boga. I w tym sensie jest On jedynym pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem.
Maryja jest pośredniczką w zupełnie innym sensie. Ona pośredniczy w naszych modlitwach. Tak, jak ja pośredniczę w prośbach tych, którzy mnie o to proszą. Sam kontekst tego wersetu, który Gosia przytoczyła nie tylko dopuszcza, ale wręcz nakazuje nam takie pośrednictwo. Zobaczmy, jak właśnie ten kontekst wygląda:
Zalecam więc przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich sprawujących władze, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością. Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy. Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie.
(1 Tm 2,1-6)
Apokalipsa także nas uczy wyraźnie, że to święci i aniołowie pośredniczą w zanoszeniu Panu naszych modlitw:
A kiedy wziął księgę, czworo Zwierząt i dwudziestu czterech Starców upadło przed Barankiem, każdy mając harfę i złote czasze pełne kadzideł, którymi są modlitwy świętych.
(Ap 5,8)
I przyszedł inny anioł, i stanął przy ołtarzu, mając złote naczynie na żar, i dano mu wiele kadzideł, aby dał je w ofierze jako modlitwy wszystkich świętych, na złoty ołtarz, który jest przed tronem. I wzniósł się dym kadzideł, jako modlitwy świętych, z ręki anioła przed Bogiem.
(Ap 8, 3-4)
O tym, że Maryja jest naszą matką także, pisałem w kilku miejscach, także w tekście o Maryi-pośredniczce, do którego linka już zamieściłem. Przypomnę tu tylko w jednym zdaniu, że Jezus wszystko to, co powiedział z Krzyża, powiedział z jakiegoś ważnego powodu. Krzyż nie jest miejscem, z którego się prowadzi pogaduszki. Człowiek ukrzyżowany się dusi. Topi się w wydzielinach własnego organizmu. Żeby nabrać powietrza, musi się podciągnąć na rękach, przebitych w miejscu nerwu dochodzącego do opuszków naszych palców. To chyba najboleśniejsza z możliwych ran do wyobrażenia, bo nerw ten jest bardzo czuły. Dlatego to palcami tak dobrze czujemy kształty i temperaturę. Jezus wiedział, że zginie na Krzyżu. Wiedział też, że zmartwychwstanie. Gdyby chodziło tylko o zwykłe oddanie Maryi w opiekę Janowi, miałby On wiele innych okazji do uczynienia tego w bardziej komfortowych warunkach. Użyłby też zapewne innego słownictwa. Ale nazywając Jana „umiłowanym uczniem”, a Maryję „niewiastą” i dając ich sobie nawzajem nie jako opiekuna i podopieczną, ale Matkę i syna, wyraźnie uczynił to symbolicznie. Trudno odrzucić cały symbolizm i znaczenie tej sceny.
Święty Józef nie jest naszym „ojczymem”, Gosiu, bo o nim nic Jezus nie wspomniał. Nie dał nam go. Ani na Krzyżu, ani kiedy indziej. Dał nam swego prawdziwego Ojca. Święty Jan, „umiłowany uczeń” mówi w swym liście, że rzeczywiście jesteśmy dziećmi Bożymi. Świętego Józefa szanujemy najbardziej, po Maryi, ze wszystkich świętych. Właśnie dlatego, że Bóg zawierzył mu opiekę nad swym Synem. Naśladując Jezusa czcimy go. Ale to Bóg Ojciec jest Ojcem Jezusa i Maryja jest Jego Matką. Józef był na ziemi głową Świętej rodziny i nadal jest on patronem rodzin i ojców. Ale to zupełnie inna relacja niż ta, jaką mamy z Matką Jezusa.
Gosia:
"A to że modlitwy do Marii są skuteczne dowodzi tylko tego jak wielka jest łaskawość Boga który przymyka oko na nasze przyzwyczajenia, tradycje i zaślepienia."
Święty Jakub pisze: Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego. Eliasz był człowiekiem podobnym do nas i modlił się usilnie, by deszcz nie padał, i nie padał deszcz na ziemię przez trzy lata i sześć miesięcy. I znów błagał, i niebiosa spuściły deszcz, a ziemia wydała swój plon. (Jk 5,16-18).
Jeżeli więc modlitwa „sprawiedliwego” posiada wielką moc, to czy nie jest logiczne i słuszne, żeby prosić „sprawiedliwych” o pośrednictwo w naszych prośbach? Termin „sprawiedliwy” nie oznacza tu takiej sprawiedliwości, jaką jest, powiedzmy, sprawiedliwa ocena ucznia przez nauczycielkę, czy pracownika przez szefa. Greckie słowo „dikaios” oznacza kogoś, kto jest prawy i sprawiedliwy i święty w oczach Boga. Tak naprawdę to większość z nas dopiero w Niebie będzie „dikaios”. Dlatego to świętych prosimy o modlitwy wstawiennicze. A Maryja jest pierwsza pośród nich. Nie jest to więc „przymknięcie oka” przez Jezusa. Bóg nie jest sklerotycznym, czy dobrodusznym starcem, który połowy rzeczy niedowidzi, a na drugą połowę machnie ręką. Bóg jest „święty, święty, święty”. Jeżeli mamy jakieś tradycje i zaślepienia niezgodne z Jego wolą, to musimy się ich pozbyć i prosić Go o przebaczenie. Jeżeli, jak sama zauważyłaś, modlitwy wstawiennicze Maryi są skuteczne, a na to każdy z nas ma przykłady z własnego życia i świadczą o tym miliony wotów w maryjnych sanktuariach na całym świecie, to jest to potwierdzenie tego, że mam rację, a nie dowód na to, że Bóg przymyka oczy na jakieś nasze zabobony.
Gosia:
-"zaufajmy naszej Matce-Królowej, oddając się Jej całkowicie" - NIGDY nie oddam się całkowicie człowiekowi - TYLKO Bogu mogę powierzyć całe swoje życie."
Cóż… to Twój wybór. Ale jeżeli Bóg mógł się oddać całkowicie Maryi, stać się niemowlęciem, bezradnym oseskiem, zdanym na Jej zaradność, opiekę, poddanym Jej, uczącym się od Niej, jak się modlić… to i ja z radością się jej oddam, naśladując Jezusa. To nie jest alternatywa: ”Albo Maryja, albo Bóg". To właśnie najkrótsza i najpewniejsza droga do Boga prowadzi przez Nią. To właśnie trzymając Ją za rękę możemy być pewni, że nie zbłądzimy.
W ostatnich paru wiekach, wczasach poreformacyjnych, powstało wiele kościołów „uczulonych” na Maryję. Zwą się oni „Bible Christian”, ale w Biblii widzą tylko te wersety, które odpowiadają z góry założonym przez nich tezom. Maryja pod natchnieniem Ducha Świętego mówi przecież, że wszystkie pokolenia będą Ją zwały „błogosławioną”, ale ten werset jest dla nich "niewidzialny". Niektóre z tych kościołów mają często tak pokraczną teologię, że czasem naprawdę trudno uwierzyć, że ich członkowie mogą uzyskać zbawienie. Rozwody i ponowne małżenstwa, antykoncepcja, nawet aborcja są dopuszczalnymi i czasem nawet zalecanymi praktykami. Kobiety i aktywni homoseksualiści obu płci są wybierani na pastorów, a o nauczaniu w sprawach wiary i moralności decyduje demokratyczne głosowanie. Wszystkich tych sekt i denominacji jest już co najmniej 28 tysięcy, niektóre statystyki podają, że nawet 10 tysięcy więcej. Oto do czego prowadzi wypuszczenie z ręki Maryi. Oni nie są złymi ludźmi. Kochają Jezusa, kochają Biblię Ale są jak ślepcy prowadzeni przez ślepych przewodników. Powierzyć życie Bogu? Cudownie. Ale co to znaczy? Jeżeli ten Bóg dał nam swoją Matkę za naszą Matkę, a my to odrzucimy, to czy jest to całkowite oddanie się Bogu? Pomyśl o tym, Gosiu.
Totus Tuus ego sum et omnia mea Tua sunt.
0 Comments:
Post a Comment
<< Home